Człowiek bogini Chloris

Człowiek bogini Chloris

Tytoń, ogórek, miechunka, lawenda oraz upiorne duchy – to wszystko interesowało pruskiego botanika Jerzego Andrzej Helwinga, luterańskiego duchownego z Mazur. Mieszkał w Węgorzewie, znał i polski język, i niemiecki. Interesowała go nie tylko botanika, ale i zoologia, a jak uważa profesor Stanisław Czachorowski z UWM, naukowiec to był na miarę Linneusza.

Tytoń, ogórek, miechunka, lawenda oraz upiorne duchy – to wszystko interesowało pruskiego botanika Jerzego Andrzej Helwinga, luterańskiego duchownego z Mazur. Mieszkał w Węgorzewie, znał i polski język, i niemiecki. Interesowała go nie tylko botanika, ale i zoologia, a jak uważa profesor Stanisław Czachorowski z UWM, naukowiec to był na miarę Linneusza.

Był Helwing Van Helsingiem swoich czasów. W epoce, gdy przyrodnicy w naukowych pismach tłumaczyli m.in., jakim cudem pewnej wieśniaczce mleko cudownie przeistoczyło się w wino (okazało się, że do gotującego się dzbana wpadła kora i zabarwiła mleko) albo czy w wilczych sercach żyją żmije (niektórzy świadkowie dawali sobie rękę uciąć, że tak). – o tym pisze w swojej książce Bardzo polska historia wszystkiego Adam Węgłowski.

Helwing z dużą rezerwą podchodził do wiary w wilkołaki i siły nieczyste, próbując dziwne zjawiska wyjaśni...

Autor: Katarzyna Enerlich
Partnerzy:

Wydawca Centrum "REA" Rena Marciniak-Kosmowska. All Rights Reserved. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i powielanie treści lub/i grafiki zawartej w tym serwisie bez zgody autora serwisu jest zabronione i chronione prawem.