Prawdy i mity o olejach

Prawdy i mity o olejach

Z JERZYM ZIĘBĄ, autorem książki Ukryte terapie. Czego Ci lekarz nie powie, rozmawia Jolanta Podsiadła.

Legislacyjny bubel – tak najłagodniej mówi Pan o rozporządzeniu, które wprowadziło wiele zmian w szkolnych sklepikach i stołówkach. Przyznam, że jestem z niego zadowolona. Córka zaczęła jeść zupy, których wcześniej nie mogła przełknąć, bo były dla niej. Nie muszę co rano mierzyć się z zarzutem, że jej koleżanki mogą kupować w sklepiku batony, a ona znowu dostaje to nudne jabłko – teraz wszyscy wcinają jabłka i marchewki! Co przeoczyłam?–

A zwróciła pani uwagę, na jakich tłuszczach mogą być przygotowywane posiłki dla dzieci? Bardzo proszę odszukać, co mówi na ten temat rzeczone rozporządzenie.

„W żywieniu zbiorowym dzieci i młodzieży w jednostkach systemu oświaty stosuje się… oleje, masło, margaryny miękkie kubkowe niearomatyzowane lub ich mieszanki; w przypadku smażenia jest używany olej roślinny rafinowany o zawartości kwasów jednonienasyconych powyżej 50% i zawartości kwasów wielonienasyconych poniżej 40%”. No tak, można karmić dzieci margaryną…

– Mówiąc najprościej, margaryna, nazywana też czasami masłem roślinnym, jest to uwodorniony (sztucznie utwardzony) olej roślinny, który zawiera kwasy tłuszczowe w formie trans, negatywnie wpływające na cały nasz organizm. Szkodliwość margaryny została potwierdzona wieloma badaniami naukowymi i coraz więcej krajów na świecie od niej ucieka, a amerykańska FDA (Agencja ds. Żywności i Leków) zdecydowała w tym roku o całkowitym wycofaniu z rynku sztucznie utwardzanych olejów roślinnych.

W ciągu najbliższych trzech lat mają tam zniknąć ze sklepów nie tylko margaryny, ale i inne produkty zawierające przemysłowe kwasy tłuszczowe typu trans (uwodornione oleje roślinne stosowane są często m.in. w ciastkach czy batonach, bo wydłuża to ich trwałość).

Tymczasem w Polsce zostało wprowadzone rozporządzenie, które zamiast zakazywać, daje możliwość wpychania dzieciom margaryny. Co więcej, podczas konsultacji społecznych, poprzedzających wprowadzenie tych przepisów, lekarze-naukowcy z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku i Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy zwracali na to uwagę. I zostało to przez ustawodawcę zignorowane!

To fakt, że na półki z margarynami nawet nie patrzę, przede wszystkim dlatego, że lubię tradycyjne masło, a smaku margaryny nie akceptuję. Czy nie ma jednak dobrych margaryn miękkich, zawierających bardzo mało kwasów typu trans, np. tylko 1 proc.?

– Przyznam, że ręce mi opadają, gdy słyszę tego typu argumenty. Margaryna to syntetyk, sztucznie stworzony tłuszcz, a 1 proc. kwasów typu trans wystarczy, by robić szkodę w organizmie. Nie dzieje się to rzecz jasna od razu, ale z czasem zaczynamy chorować. To pierwszy z powodów, dla których uważam, że rozporządzenie o szkolnym jedzeniu jest zdrowotną katastrofą.

Drugi to wyeliminowanie – za wyjątkiem masła – tłuszczów zwierzęcych?

– No właśnie. Nasze babcie od zarania dziejów wiedziały – a naukowcy niezbicie potwierdzili to dziś badaniami – że tłuszcz zwierzęcy, tłuszcz nasycony, jest zdrowy. I nieprawdą jest, że to od niego się
tyje. To nie tłuszcz, a cukier jest przyczyną otyłości – tłuszczyk odkładający się nam na brzuchu i biodrach bierze się z nadmiaru cukru upychanego przez insulinę do komórek i zamienianego pod jej wpływem na tłuszcz. Nieprawdą jest też, że to tłuszcze nasycone powodują powstawanie blaszki miażdżycowej, co wmawia się nam przez ostatnie kilka dziesiątków lat. I choć trzydzieści lat temu fakt...

Autor: Jolanta Podsiadła
Partnerzy:

Wydawca Centrum "REA" Rena Marciniak-Kosmowska. All Rights Reserved. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i powielanie treści lub/i grafiki zawartej w tym serwisie bez zgody autora serwisu jest zabronione i chronione prawem.