Osteoporoza – atakuje również mężczyzn

Jeszcze do niedawna uważano, że to choroba raczej kobieca, rzadko atakująca mężczyzn, a wzrost zagrożenia osteoporozą wiązano przede wszystkim z okresem menopauzy oraz spadkiem poziomu hormonów żeńskich u pań. Twierdzono, że zapada na nią co czwarta kobieta w czasie przekwitania i zaledwie co dwudziesty mężczyzna w Polsce.

dnak po trzydziestce zaczyna więcej masy kostnej ubywać, niż przybywać. Jeśli ubytek nie przekracza 1 procenta rocznie, jest to proces naturalny – w końcu nikt z wiekiem nie młodnieje, a na coraz powolniejszym powstawaniu nowych komórek organizmu polega starzenie. Sytuacja robi się niebezpieczna wówczas, gdy nasze osteoblasty zaczynają leserować, ograniczając produkcję do minimum lub ogłaszają strajk i w ogóle rzucają robotę. Bywa, że wtedy ubytek kości przekracza nawet 30% rocznie… I mamy wówczas do czynienia z osteoporozą, czyli dziurawymi jak sito, bardzo podatnymi na złamania, za to niechętnie zrastającymi się kośćmi.

Czynniki ryzyka
A czasem trudno nawet mieć do „zleniwiałych” osteoblastów pretensję, bo zdarza się, że sami uniemożliwiamy im pracę, nie dostarczając budulca w postaci wapnia i pomagającej go przyswajać witaminy D. Można wówczas porównać te nieszczęsne komórki do robotników, którym kazano stawiać dom, ale nie dano im cegieł ani zaprawy. Ewentualnie zapewniono materiały, ale nie dostarczono ich na miejsce budowy lub mocno się opóźnia dostawy. Transport zapewnia bowiem krew, to ona rozprowadza po organizmie składniki pokarmowe. Jeśli porusza się niespiesznie, w dodatku gubiąc część „materiałów budowlanych” po drodze i oddając je innym niż osteoblasty komórkom, to budulca również może zabraknąć. Zaś dobrego krążenia krwi w odpowiednim tempie nie ma, jeśli się nie ruszamy. Czasami jednak materiały są dostarczone w odpowiednim terminie, za to brak „ekonoma” lub – bardziej współcześnie – brygadzisty, który by towarzystwo pogonił do roboty, lub… sam jest leniwy. Ściśle biorąc, takich „kierowników budowy” kości jest kilku i mają różne zadania. Do naturalnych stymulatorów osteoblastów, zachęcających je do pracy, należy progesteron. Estrogeny zaś hamują funkcje osteoklastów. Gdy poziom jednych i drugich w organizmie spada, szwankuje i odnowa kości. Tu zatem mamy wytłumaczenie wzrostu zagrożenia osteoporozą u kobiet w wieku przekwitania, u których w okresie menopauzy gwałtownie zanika produkcja owych żeńskich hormonów. Wiąże się to z zakończeniem funkcji rozrodczych organizmu. U mężczyzn w okresie andropauzy ten proces przebiega inaczej, a problem istnieje raczej ze spadkiem poziomu hormonów męskich – testosteronu zwłaszcza. Do niedawna jeszcze panowie nie odczuwali tak gwałtownego spadku poziomu hormonów żeńskich. Czy coś się tu zmieniło, przynajmniej w tych krajach, gdzie zaobserwowano wzrost zagrożenia osteoporozą u płci męskiej? Cóż… tę kwestię naukowcy i badacze dopiero analizują, ale jedna z teorii głosi, że winę za to mogą ponosić wynalezione w ostatnim ćwierćwieczu specyfiki poprawiające potencję u mężczyzn – sięgają po nie przecież najchętniej ci odczuwający spadek możliwości pod tym względem, czyli w okresie andropauzy i po niej… Wiele z tych środków to kombinacje hormonów męskich, które przy okazji mogą powodować spadek naturalnego poziomu żeńskich, potrzebnych przecież i mężczyznom – choćby do odbudowy kości właśnie. Jeśli ta teoria jest prawdziwa, oznaczałaby, że po środki typu viagra i jej pokrewne najchętniej sięgają w Europie Węgrzy, Polacy i Francuzi… A spoza Europy – mieszkańcy USA, u których w ostatnich latach również notuje się wzrost zachorowań na osteoporozę.
Do ekipy „kierowników budowy” zachęcających osteoblasty do pracy należą również nerwy i mięśnie. Jeśli zasypiają, to i ich podwładni robią się senni i leniwi. Stąd zapadalność na osteop
Autor: Kasia Bury
Partnerzy:

Wydawca Centrum "REA" Rena Marciniak-Kosmowska. All Rights Reserved. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i powielanie treści lub/i grafiki zawartej w tym serwisie bez zgody autora serwisu jest zabronione i chronione prawem.