Wzmianki o nim pojawiają się w niemal każdym odszyfrowanym piśmiennictwie – również z terenów Afryki. Ratował zdrowie ludzi i zwierząt od tysięcy lat, chronił przed wirusami i bakteriami, wzmacniał, uśmierzał bóle i odtruwał.
Wzmianki o nim pojawiają się w niemal każdym odszyfrowanym piśmiennictwie – również z terenów Afryki. Ratował zdrowie ludzi i zwierząt od tysięcy lat, chronił
przed wirusami i bakteriami, wzmacniał, uśmierzał bóle i odtruwał.
Występuje w lekospisach chińskich, hinduskich, hebrajskich, staroegipskich, greckich, rzymskich, arabskich… Na pewno znali go i Celtowie – jego nazwa łacińska pochodzi właśnie od celtyckiego słowa all – piekący, ostry. I wszędzie czosnek uchodził za panaceum – leczono nim niemal wszystko, a zdrowi jedli go, by zachować siły i zwiększyć odporność.
W przeszłości
W Egipcie faraonów otaczano go niemal kultem – napisy odkryte w piramidzie w Gizie, a także papirus Ebersa (najstarszy ze znanych tamtejszych lekospisów) informują, że faraon Cheops nakazał codzienne karmienie 100 000 robotników pracujących przy budowie jego grobowca słuszną porcją czosnku, by przypadkiem nie osłabli i nie zaczęli ociągać się w pracy. Zapobiegać to miało również chorobom, a zwłaszcza szerzeniu się epidemii – bardzo realnego zagrożenia przy takiej masie ludzi zebranych na niewielkim terenie. I czosnek zadziałał… Sami robotnicy doceniali działanie owego „wzmacniacza mocy” do tego stopnia, że kiedy pewnego dnia zabrakło go, po prostu zastrajkowali. Leczono nim w Egipcie również wiele innych przypadłości – na przykład niestrawność czy bezpłodność u kobiet.
Działanie czosnku doceniali też Grecy – jego ząbkami objadali się na przykład atleci przed walką, by dodać sobie sił i odwagi. Aczkolwiek jeden z ówczesnych pisarzy (anonimowy, niestety) wyraził wątpliwość, czy przypadkiem po takiej kuracji nie wykańczają przeciwnika za pomocą… oddechu. Nie bez powodu w starożytnej Grecji czosnek zyskał miano „cuchnącej róży”… Niezależnie jednak od tej złośliwostki i nielubianego zapachu jedzono go w razie
osłabienia, podawano chorym podczas infekcji, zwłaszcza przebiegających z gorączką, przy kaszlu i bardzo wielu innych przypadłościach – chwalił go bardzo między innymi Hipokrates.
Już wtedy miał czosnek zastosowanie również w magii ochronnej, o czym świadczy choćby wzmianka o nim w Odysei Homera – Hermes radzi Odyseuszowi przed spotkaniem z groźną czarodziejką Kirke, która zdążyła już towarzyszy bohatera zmienić w wieprze, wąchanie „cuchnącej róży”, co miało go obronić przed jej czarami.
Nie stracił czosnek popularności i za czasów Cesarstwa Rzymskiego – tego, by nie zabrakło go w jadłospisie żołnierzy, osobiście domagał się cesarz Neron. Karmiono nim także niewolników pracujących przy żniwach oraz gladiatorów.
Kariera owego przyprawowego warzywa pięknie rozwijała się i w średniowieczu. Cesarz Karol Wielki oraz jego następca na
tronie Francji, Ludwik Pobożny, wręcz
nakazywali jego hodowanie w ogrodach klasztornych, będących wówczas nie tylko miejscem uprawy roślin jadalnych, ale
i – a właściwie przede wszystkim – tych służących do wytwarzania leków oraz mikstur zwalczających złe moce. Czosnek zaś był nieodzownym elementem w przypadku jednych i drugich. Stosowano go niemal na wszystko – na przykład jako środek do zwalczania zarazy, infekcji, problemów z żołądkiem, zatruć, pasożytów jelitowych, niemocy płciowej czy jako antidotum przeciw pijaństwu.
Także w wiekach późniejszych stanowił czosnek swoiste panaceum.
W Polsce „cuchnąca róża” także była stosowana w lecznictwie ludowym od niepamiętnych czasów, o czym świadczy choćby fakt, że w zielniku Syreniusza można znaleźć ponad 100 przepisów na leki zwalczające najróżniejsze schorzenia z