Jałowiec pospolity (Juniperus communis)

W czasach antycznych jałowcowy dym miał przeciwdziałać klątwom, zaklęciom i złorzeczeniom rzucanym przez złych magów. Często stosowano go w białej magii. Chętnie też sadzono jałowce w pobliżu domu, by zapewnić jego mieszkańcom bezpieczeństwo i zdrowie. Chroniły one bowiem również przed zarazami.

Dymem z palących się gałęzi i jagód okadzano zwierzęta gospodarskie i ich siedziby – stajnie, obory i kurniki. Igliwie jałowca do dziś wchodzi w skład wonnych ziołowych mieszanek kadzidlanych, których dymy uświetniają uroczyste nabożeństwa wielu wyznań. Dymiło się już przed ołtarzami Światowida. Było zapewne i w tym kadzidle, które wraz z mirrą i złotem złożyli Trzej Królowie w stajence betlejemskiej jako urodzinowy podarek dla Dzieciątka. Być może właśnie dzięki temu jałowiec nabrał takiej dobroczynnej mocy… Nic dziwnego, że kiedyś chłopi, przechodząc obok tego krzewu, zdejmowali czapkę…
 Wywar z jagód jałowca przyczyniać się miał do rozwinięcia daru jasnowidzenia. Iglastymi gałązkami zaś czarowano brodawki i odciski, by zniknęły. Wspomina o tym J. H. Głóg w swoich Ziołach leczniczych z 1939 roku: „Aby się ich pozbyć, należy udać się nocą, kiedy księżyca po pełni ubywa, do samotnie rosnącego krzewu jałowca, ułamać z niego tyle gałązek, ilu nagniotków albo brodawek chciałoby się pozbyć i pozostawić ułamane gałązki na drzewie. Po uschnięciu gałązek, nagniotki znikną bez śladu”.
 W starożytności jałowiec uważany był za lek – panaceum. Hipokrates jagody zalecał do stosowania zewnętrznego na przetoki i rany, wewnętrznie zaś – na wzmocnienie i do przyspieszania porodu. Katon wspominał o moczopędnych i oczyszczających właściwościach jałowca, wedle niego wywar z gałązek i jagód tego krzewu zabezpieczać miał przed wszelkimi chorobami.

W średniowieczu nazywano go „zieloną apteką” – napar z jagód uważany był za znakomity środek przeciw wrzodom i czyrakom. Anonimowy niemiecki mnich-uzdrowiciel z XII w. stwierdza, że „jest owoc jałowiec osuszający i rozgrzewający. Zebrany owoc moc 2 lata zatrzymuje. A moc jego taka jest, że trucizny rozpędza, a i wydalanie wstrzymuje. Na wypływ z brzucha, któren od biegunki pochodzi, co się żołądka i wątpi trzyma, owoc w deszczówce zagotuj, a chory niech do pępka w onym wywarze usiądzie”. Hildegarda z Bingen proponowała leczenie owocami jałowca chorób płuc, nerek i pęcherza oraz spędzanie gorączki. W XVI wieku Stefan Falimierz pisał o nim: „Ma moc jałowiec rozpędzającą i trawiącą (…), gdy uwarzysz jałowiec w wodzie, a onej dasz się napić, ciepło ocukrowawszy ją, albo uwarzywszy jałowiec w wodzie, a z onej wody uczyń wannę, w której ma siedzieć chory do samego pępka”. W roku 1577 Hieronimus Bock, znawca ziół, stwierdził, że niemożliwością jest cenić wszystkie cnoty jałowca ze względu na ich różnorodność. Uważano w tamtym czasie, że najprostszym zabezpieczeniem się od wszelkiej zarazy jest
żucie jego owoców. Olejek jałowcowy wcierano przy nerwobólach i zapaleniu korzonków nerwowych. Wywar z gałązek i jagód stosowano profilaktycznie przeciw wszelkim infekcjom, odwar z samych „roztłuczonych” jagód miał „poty ruszać” i działać moczopędnie. Używano go przy puchlinie wodnej i kamicy nerkowej. Jako środek leczniczy służyły również powidła z jagód dodawane do mleka, wody lub wina. Używano ich między innymi przeciw ukąszeniom węży. Odwarem z korzeni leczono liszaje i wysypkę, zaś z kory i z drewna przygotowywano kąpiele przy wyrzutach skórnych, reumatyzmie, podagrze, zapaleniu korzonków nerwowych, nerwobólach, chorobach pęcherza, zaziębieniach, puchlinie wodnej i wielu innych. Wierzono także, że jało

Autor: Kasia Bury
Partnerzy:

Wydawca Centrum "REA" Rena Marciniak-Kosmowska. All Rights Reserved. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i powielanie treści lub/i grafiki zawartej w tym serwisie bez zgody autora serwisu jest zabronione i chronione prawem.