zamiast wstępu

zamiast wstępu

„Leczenie żywieniem”, „jedz zdrowo” czy „zdrowa żywność” to hasła, które budzą zainteresowanie bądź niechęć. Jedni pasjonują się gotowaniem, zdrową kuchnią, ba! niektórzy wpadają nawet w przesadę, inni zajadają się ociekającymi tłuszczem kotletami, smażą, panierują, nie skąpią sobie boczku, słoniny, smalcu…

„Leczenie żywieniem”, „jedz zdrowo” czy „zdrowa żywność” to hasła, które budzą zainteresowanie bądź niechęć. Jedni pasjonują się gotowaniem, zdrową kuchnią, ba! niektórzy wpadają nawet w przesadę, inni zajadają się ociekającymi tłuszczem kotletami, smażą, panierują, nie skąpią sobie boczku, słoniny, smalcu…
– Jak to właściwie jest z tymi tłuszczami? – pyta pani Barbara z Płocka. – Ostatnio znów pojawiły się doniesienia, że należy je spożywać… Ogłoszono wyniki badań… Już nie wiem, co o tym myśleć. Podobnie jak i o diecie norweskiej, która ponoć jest dla nas – w tej części Europy – bardziej odpowiednia niż śródziemnomorska. Napiszcie proszę, co jeść, aby nie tyć, dobrze się czuć i dostarczać organizmowi potrzebne mikroelementy, witaminy itp.
Co jakiś czas pojawiają się nowe, cudowne diety, które obiecują wspaniałą sylwetkę, zdrowie, efekt odmładzający… Jest świetnie. Waga spada. Wałeczki giną. Znajomi zazdroszczą. A po jakimś czasie znów pojawiają się oponki, zaczynają dokuczać nogi i kręgosłup, garderoba robi się za ciasna. DLACZEGO??? – pytacie dramatycznie.
Najczęściej z powodu tego, że nastąpił powrót do dawnych nawyków żywieniowych. Moja „ciocio-babcia”, która do końca – jak mawiała – ziemskiego żywota, czyli do dziewięćdziesięciu lat zachowała sprawność umysłu i ciała, powtarzała, że człowiek może i powinien jeść wszystko, co mu smakuje i nie szkodzi, ale po odrobinie. „Żołądek ma objętość zaciśniętych w pięść dłoni – przypominała nam. – Nie wolno go rozciągać. To nie balon”.
Niby wszyscy o tym wiemy, ale kto by się tym przejmował na co dzień? Zajadamy i podjadamy, a to ciasteczko, a to kanapeczkę, a to fryteczkę, a to taki smaczny deserek, a to orzeszki, bo przecież zdrowe… Owszem, ale w małych ilościach. Wtedy nam służą i nie „idą w biodra”. Podobnie owoce. Spożywajmy je codziennie, ale w umiarkowanych ilościach…
Zróbcie taki eksperyment i jedzcie codziennie mniej oraz zgodnie z porą roku… A potem podzielcie się z nami swoimi osiągnięciami i refleksjami.
Kiedyś pomagały w dbaniu o sylwetkę posty, choć miały służyć przede wszystkim duszy… A dziś decydują się na nie tylko osoby mające problemy zdrowotne lub przekonane do ich działania profilaktycznego, oczyszczającego i odmładzającego.

Dwa dni przed oddaniem tego numeru do druku otrzymaliśmy z Centrum Prasowego PAP bardzo ciekawą informację pt. Polscy naukowcy opracowali testy genetyczne pomocne w profilaktyce zdrowotnej. Dzięki badaniom genetycznym, które opracowali – genetyk i biotechnolog dr Adam Kuzdraliński oraz dietetyk dr Tomasz Czernecki – możemy się dowiedzieć, czy jesteśmy zagrożeni otyłością lub jaka dieta jest dla nas najlepsza oraz co powinniśmy robić, by żyć zdrowiej i dłużej. (Więcej na ten temat przeczytacie na stronie internetowej: www.vitagenum.pl).
Sądzę, że takie badania będą pomocne dla osób, które od dłuższego czasu zmagają się z nadwagą czy rozmaitymi zaburzeniami metabolizmu.

Niedawno pojawiły się też doniesienia, że zrzucenie odpowiedzialności na gluten za złe samopoczucie i wiele schorzeń nie znalazło potwierdzenia w najnowszych badaniach naukowych.
Jeżeli ktoś się lepiej poczuł po odstawieniu glutenu, to nie powinien doń gwałtownie wracać, lecz słuchać własnego organizmu.
Sama przed laty odkryłam, że źle się czuję po przetworach z pszenicy, natomiast nie mam kłopotów trawiennych po innych zbożach. Dlatego nawet w wigilijnej kutii pszenicę zastąpiłam pęczakiem z jęczmienia, a ulubiony tort makowy czy sernik piekę bez ciasta, natomiast wszelkie tarty czy szarlotkę przygotowuję z mąki orkiszowej.
W dzieciństwie jadałam żytni chleb na zakwasie, pieczony przez babcię na liściach chrzanowych lub kapuścianych; zapiekanki i babki z kaszy gryczanej czy jaglanej lub z ziemniaków. Udawały się nawet w duchówce (mały piekarnik w piecu kaflowym). Dziś na targach z żywnością regionalną można nabyć podobny w smaku pieróg biłgorajski (z kaszy jaglanej) czy podlaską babkę ziemniaczaną.
Przywołuję te smaki dzieciństwa i przygotowuję je często późną jesienią i zimą.
Tym, którzy prowadzą kuchnię bezglutenową, polecam przepisy Anny Czelej. Niektóre już wypróbowałam. Potrawy wychodzą naprawdę smakowite.

Zbieraczom ziół przypominam, że listopad to pora pozyskiwania kłączy i korzeni, m.in. łopianu, mniszka, pokrzywy, prawoślazu, tataraku czy żywokostu, a także owoców berberysu, jarzębiny, dzikiej róży, rokitnika czy śliwy tarniny. Natomiast w grudniu ścinamy jemiołę – na maceraty, wyciągi i na wigilijną „podwieszkę”, by tradycji stało się zadość!

Autor: Zielarka
Partnerzy:

Wydawca Centrum "REA" Rena Marciniak-Kosmowska. All Rights Reserved. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i powielanie treści lub/i grafiki zawartej w tym serwisie bez zgody autora serwisu jest zabronione i chronione prawem.