Czy kawa jest zdrowa?

Czy kawa jest zdrowa?

O mitach związanych z kawą, sposobach jej parzena w domu oraz o tym, jak wypić ją za jedno euro w drogiej włoskiej kawiarni, z PAWŁEM CIEĆKIEWICZEM, baristą, podróżnikiem, pasjonatem smaków i zapachów, rozmawia Jolanta Podsiadła.

szot robi się gorzki. Jeśli zatem ktoś potrafi dobrze ustawić ekspres – nawet taki zwykły – proszę bardzo. Natomiast moja filozofia jest taka – jeśli chcę wypić dobre espresso, idę do sprawdzonej kawiarni.

A jak robi Pan kawę w domu?
– Zwyczajnie, po turecku (choć nie ma to z Turcją nic wspólnego, tam przyrządza się kawę inaczej). Robię tradycyjną parząchę, używając do tego prostego urządzenia, które z angielska nazywa się french press, z francuskiego zwane jest cafeterią, a po polsku – zaparzacz. Ale jakkolwiek je nazwiemy, jest to szklany dzbanek z tłokiem. Ja mam litrowy. Wsypuję do niego 50 gramów świeżo zmielonej kawy, zalewam gorącą – ale nie wrzącą – wodą, zamykam pokrywkę z tłokiem w pozycji górnej i nastawiam czasomierz na 4 minuty. Po czterech minutach dociskam tłok i mam dobrą klasyczną kawę. Od tego momentu zachowuje ona swe właściwości przez około 20 minut, choć z każdą minutą te najlepsze rzeczy z niej ulatują. Cóż, kawa ma to do siebie, że pięknie pachnie, ale ulatujący zapach jest tym, czego już w niej nie ma.

Stosuje Pan dodatki?
– Ja w ogóle lubię eksperymentować, co wszystkim polecałam, bo tylko w ten sposób można znaleźć własne proporcje, własne smaki. Do mielonych ziaren proponuję dodać cynamon, kardamon, goździki, anyż lub inne przyprawy, które przyjdą nam do głowy. Ale nie więcej niż dwa dodatki naraz, choć najczęściej wystarczy jeden. Dalej robimy jak wyżej. Można też, gdy już wsypiemy zmieloną kawę do zaparzacza, dodać jedną lub dwie krople aromatycznego olejku do ciasta, np. śmietankowego, waniliowego czy pomarańczowego, i dopiero zalać kawę wodą. Tak zrobiona ma tę przewagę nad zamawianą w kawiarni, że pięknie pachnie i dobrze smakuje, a nie jest słodka. W kawiarniach do smakowych kaw dodaje się najczęściej syropu. Jeśli zatem mamy ochotę poszaleć ze smakami i nie karmić się przy tym cukrem, polecam poeksperymentowanie w domu.

Istnieją złote zasady, które zapewnią nam przygotowanie dobrego naparu?
– Fundamentalne zasady są cztery: proporcje, grubość ziaren, woda oraz świeżość. O proporcjach mówiłem. Ja wsypuję 50 gramów kawy do litrowego naczynia (do mniejszego, odpowiednio mniej), ale wynika to z mojego doświadczenia. Można dobrać własne proporcje. Po drugie – grubość ziaren. Mielę kawę dość grubo, tak, by dociskając tłok, nie siłować się z zaparzaczem. Jeśli chodzi o wodę, ważna jest jej jakość. Najlepsza do kawy jest woda miękka i dlatego polecam stosowanie filtra. Nie używamy natomiast wody mineralnej, co najwyżej może być źródlana. Ale ja nie kupuję wody butelkowanej (choćby ze względu na środowisko – plastik, zużycie benzyny, by dowieźć ją do sklepu) i używam wody z kranu. Do parzenia kawy powinna mieć ona ok. 90 stopni C, co najprościej jest osiągnąć, odczekując pół minuty po jej zagotowaniu. I zasada wymagająca dłuższego komentarza – świeżość kawy.

Prawdą jest, że kiepska, ale świeża kawa smakuje o wiele lepiej niż najlepsza kawa, która już trochę postała?
– Niestety, największym mankamentem kawy palonej jest to, że jest ona bardzo ulotna. Dlatego podam kilka podstawowych terminów, których trzeba przestrzegać, jeśli chcemy pić dobrą kawę. Zielona może leżeć latami, bo wszystkie smaki i aromaty są w niej zamknięte. Ale gdy już kawę spalimy, czas zaczyna grać na jej niekorzyść. Oryginalnie zamknięta paczka kawy może leżeć zgodnie z datą ważności, która nie powinna być dłuższa niż pół roku (jeśli widzimy, że kawa ma roczny lub dłuż
Autor: Jolanta Podsiadła
Partnerzy:

Wydawca Centrum "REA" Rena Marciniak-Kosmowska. All Rights Reserved. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i powielanie treści lub/i grafiki zawartej w tym serwisie bez zgody autora serwisu jest zabronione i chronione prawem.