Słoneczna energia na talerzu

Słoneczna energia na talerzu

– Każda pora roku ma swoją energię i powinniśmy to optymalnie wykorzystać dla swojego organizmu – mówi Bożena Żak-CyraN, dietetyczka, dietoterapeutka i autorka wielu książek o tematyce zdrowego odżywiania. O alchemii żywienia zgodnie z porami roku rozmawia z nią Agnieszka Janiszewska.

Co trzeba zrobić, aby dostarczyć organizmowi koniecznych do zachowania zdrowia składników?
– Przede wszystkim należy całkowicie zmienić filozofię żywienia i życia. Nasze obecne podejście do jedzenia, w którym rządzi szybkość i przypadkowość dobieranych produktów – rujnuje nasze zdrowie. Często żyjemy w całkowitym oderwaniu od przyrody, której przecież jesteśmy częścią. A pożywienie jest jednym z ważniejszych elementów, łączących nas z naturą – pochodzi od natury i umożliwia nam przetrwanie.

Napisała pani książkę pt. Jedz i żyj zgodnie z porami roku. Na czym dokładniej polega przedstawione w niej podejście do odżywiania?
Każda pora roku ma swoją energię, którą powinniśmy wykorzystać dla naszego organizmu. Zima to czas odpoczynku w przyrodzie, więc my również powinniśmy wtedy więcej odpoczywać – chodzić wcześniej spać (wtedy najlepiej odbudowuje się energia śledziony), ale też jadać odpowiednią żywność (taką, która ogrzeje nasz organizm, np. długo gotowane wywary warzywne), umiarkowanie korzystać z ostrych przypraw, pić kawę zbożową. Wiosna to czas wzrostu w przyrodzie – wszystko budzi się do życia i my też. Wzrastamy, doskonalimy się jako istoty fizyczne i duchowe. Dlatego wiosną warto się oczyścić. Jedzenie powinno być świeże, z większą ilością surowych warzyw i produktów fermentowanych.

Lato to czas odpoczynku. Możemy teraz najintensywniej wykorzystywać energię, której jest najwięcej, dzięki dużej ilości światła słonecznego. Jest to najlepszy czas na działanie, zabawę, radość. Przyroda obdarowuje nas hojnie – owoce i warzywa z pól i lasów to dary przesycone energią słoneczną, energią życia.

Jesienią gromadzimy energię na czas zimy – znów przychodzi pora na rozgrzewające przyprawy. Ważne jest, żeby nie wychładzać organizmu. Istnieje taka zależność, że kto latem nadmiernie korzysta z wychładzających produktów, takich jak lody i owoce, to potem jesienią w postaci śluzu musi ten nadmiar chłodu wydalić. I to są właśnie infekcje, czyli choroby eliminacyjne – organizm wydala to, czego zgromadził zbyt dużo. Jest to naturalny proces, którego nie powinniśmy zakłócać żadnymi lekami.

Można więc wyciągnąć wniosek, że latem nie należy przesadzać z żywnością wychładzającą, bo potem organizm wystawi nam rachunek w postaci jesiennego kataru albo grypy?
– Dokładnie. Należy z umiarem korzystać z potraw i produktów śluzotwórczych, czyli właśnie zimnych deserów, owoców.

A jakie przyprawy i zioła najlepiej stosować teraz?
– Wiosna i wczesne lato to czas ziół, które możemy samodzielnie hodować lub zbierać. Jednym z najbardziej wartościowych jest pokrzywa – możemy pić wywary z pokrzywy, jeść zupę z niej, można też zrobić sobie nalewkę pokrzywową na zimę, kiedy to brakuje świeżych ziół. Ja szczególnie polecam właśnie zupę z pokrzywy, która ma działanie silnie oczyszczające, a przez to antynowotworowe. (Więcej o pokrzywie przeczytasz na str. 54 – przyp. red.). Warto też zwrócić uwagę na mniszek lekarski, którego listki możemy siekać i dodawać do wiosennych surówek, a także na babkę lancetowatą, krwawnik i bluszcz kurdybanek.

A czy coś o tej porze może nam zaszkodzić?
– Wiosną trzeba uważać na nowalijki. W naturalnych warunkach większość warzyw dojrzewa dopiero gdzieś w czerwcu. Wszystko, co przyspiesza ten proces, jest oczywiście szkodliwe. A wiadomo, że w dzisiejszym świecie sztucznie przyspiesza się wegetację, aby mieć szybciej zbiory, co znów odbija się na naszym zdrowiu. Uważajmy więc na pędzone chemikaliami warzywa – zwłaszcza sałatę, rzodkiewkę, ogórek i pomidory. Warzywa ze szklarni często są zasilane chemią, bardzo rzadko widzą słońce. Dlatego należy spożywać warzywa, owoce i zioła, ale takie, które rosną w jak najbardziej naturalnych warunkach.

Ale jak dowiedzieć się, czy kupowane przez nas warzywa i owoce są zdrowe, a nie szkodliwe? Czy można zaufać żywności z supermarketów?
– Niestety niezupełnie. W supermarketach dominuje przetworzona, rafinowana żywność dostarczająca nam przede wszystkim toksyn, które nasz organizm musi eliminować, a gdy nie może już sobie z tym poradzić, powstają choroby cywilizacyjne, które są plagą dzisiejszych czasów. Dlatego lepiej jest kupować żywność na lokalnych targach u zaprzyjaźnionych rolników i w sklepach ze zdrową żywnością. Poza tym można na własnym parapecie zasadzić pietruszkę, cebulę na szczypiorek, kiełkować zboża i rośliny strączkowe. Z takich nowalijek warto korzystać. Są naprawdę zdrowe i pozbawione toksyn, które zanieczyszczają naszą krew.

No właśnie. Pisze pani, że krew w naszym organizmie to rzeka życia. Co robić, aby ta rzeka pozostała czysta i silna?
– Przede wszystkim nie zanieczyszczać się przetworzonym, sztucznym jedzeniem. W naszej krwi płyną albo pełnowartościowe składniki – minerały i witaminy – albo trucizny, które ją zatruwają, a potem docierają do mózgu. Wtedy nie jesteśmy sobą, nie możemy myśleć w klarowny sposób, mamy wahania nastrojów. Aby nasza krew była czysta, należy jeść to, co stworzyła natura, czyli warzywa, owoce, orzechy, rośliny strączkowe, pełne ziarna zbóż, zioła – to jest jedzenie przesycone energią słońca i dające nam najwięcej składników odżywczych.

Wiadomo, że dzięki zdrowemu odżywianiu możemy zapobiec wielu dolegliwościom. Ale czy poprzez zmianę diety można wyleczyć już powstałe poważne zaburzenia, takie jak cukrzyca, nadciśnienie, choroby autoimmunologiczne, nowotwory?
– George Oshawa, prekursor makrobiotyki, powiedział kiedyś, że można wyleczyć każdą chorobę, ale nie każdego człowieka. Można wyzdrowieć, jeśli człowiek jest otwarty i gotowy na powrót do naturalnego pożywienia, a także wykazuje dwie najważniejsze moim zdaniem cechy, czyli pokorę i wdzięczność. Trzeba dokonać zmian w życiu i potraktować chorobę jako lekcję i informację, że coś w naszym stylu życia jest niewłaściwe i dlatego właśnie pojawiała się. Jeśli człowiek jest zdeterminowany, aby wyleczyć się w sposób naturalny, to jest to jak najbardziej możliwe. Istnieje mnóstwo udokumentowanych przypadków, kiedy ludzie zdrowieli z ciężkich chorób dzięki naturalnym metodom leczenia.

Pani sama miała kiedyś problemy zdrowotne...
– Tak, przed laty chorowałam na nowotwór. Byłam wtedy leczona w tradycyjny sposób, co dodatkowo wycieńczyło mój organizm. Nie miałam w ogóle siły chodzić, pracować, żyć. Zdrowie odzyskałam dopiero we własnej kuchni – gotując sobie zupy, warzywa, kasze (głównie jaglaną) i stosując diety oczyszczające. Zatem na własnej skórze przekonałam się, że poprzez pełnowartościowe jedzenie można w pełni odzyskać energię.

Cukier, biała mąka, wysoko przetworzona żywność – czy czegoś jeszcze powinniśmy wystrzegać się w codziennym jadłospisie?
– Mięsa z intensywnej hodowli. W ogóle ograniczyć należy pokarmy odzwierzęce. Badania chińskie prowadzone przez ponad dwadzieścia lat przez Colina Campbella dowiodły, że żywność roślinna pozwala unikać chorób cywilizacyjnych.

Poleca więc pani dietę wegetariańską lub wegańską? Czy sama jest pani wegetarianką?
– Nie jestem radykalną wegetarianką – od święta zdarza mi się jeść ryby oraz drób z naturalnego chowu, głównie jest to indyk. Ale w codziennym żywieniu oczywiście dominują u mnie produkty roślinne. Czuję się najlepiej na prostym, roślinnym pożywieniu – mam wtedy więcej energii i dobre samopoczucie.

Dieta wegetariańska i wegańska jest korzysta, jednak musi ona być odpowiednio zbilansowana i wymaga pewnej wiedzy. Wśród swoich klientów spotykam wielu tzw. „budyniowych” wegetarian, którzy spożywają wiele produktów mlecznych i są niesamowicie wychłodzeni. Jedzenie wegetariańskie musi być dobrze zbilansowane także ogrzewającymi przyprawami. Potrzebna jest tu wiedza i racjonalne podejście, żadna skrajność nie jest korzystna.

Wielu osobom przygotowywanie zdrowych potraw wydaje się bardzo skomplikowane i pracochłonne, dlatego będąc zabieganymi, w ogóle rezygnują z prób zmiany sposobu odżywiania się.
– Kto nie zadba o swoje odżywianie i nie zrozumie swojego organizmu, trzecią, czwartą czy piątą dekadę życia spędzi w kolejkach u lekarzy albo w aptekach. Nasze organizmy, zwłaszcza w młodości, mają duże zdolności przystosowawcze i radzą sobie z toksynami, jednak do czasu. Sami widzimy, jak chorują nasi rodzice czy dziadkowie – nadciśnienie, cukrzyca, nowotwory to plaga naszych czasów. Są to schorzenia bezpośrednio związane z niezdrowym odżywianiem. Jeśli nie poświęcimy czasu na zdrowe odżywianie, to stracimy go i tak na leczenie. Lepiej zawczasu dokonać niezbędnych zmian, aby utrzymać organizm w zdrowiu, które jest najwyższą wartością. Jak powiedział jeden z greckich filozofów, zdrowie nie jest wszystkim, ale bez zdrowia wszystko staje się niczym.

Nie ukrywam, że przygotowywanie zdrowych posiłków jest czasochłonne. Nie będę zaprzeczać, gdyż sama poświęcam temu sporo czasu. Ale biorąc pod uwagę, ile go tracimy na inne czynności, które nie dają takich korzyści, choćby na oglądanie telewizji, myślę, że lepiej jest go spędzić w kuchni, przygotowując sałatkę czy pastę do chleba albo piekąc własny chleb na zakwasie.

A jeśli wszyscy otworzylibyśmy się na jedzenie zgodne z naturą, to za popytem podąży podaż i pojawią się dostawcy zdrowego pożywienia o krótkiej dacie ważności. Wtedy zdrowe jedzenie może stać się bardziej dostępne i mniej czasochłonne. Jednak jestem przekonana, że każdy czas poświęcony zdrowemu odżywianiu opłaca się i jest inwestycją w nasze zdrowie.

Późną wiosną i latem mamy świeże warzywa i owoce. A czy zimą, kiedy jest z tym gorzej, warto sięgać po suplementy diety?
– W jednym z amerykańskich czasopism dla lekarzy napisano, że dzisiejsze szamba pełne są niestrawionych suplementów. Ciekawe, i podejrzewam, że bardzo trafne, stwierdzenie. Nasz organizm najlepiej wchłania witaminy i minerały z naturalnego pożywienia. W suplementach są wyizolowane składniki, które nie działają synergicznie, tak jak w naturalnych pokarmach. Nie jestem zwolenniczką suplementów, choć oczywiście czasami zdarzają się sytuacje, kiedy należy je czasowo podawać. Ale na pewno nie zamiast pokarmów roślinnych, zbożowych czy ziół.

Obecna dietetyka przestaje polegać na liczeniu kalorii i określaniu składników odżywczych w pokarmach. Produkty klasyfikuje się według poziomu witalności, czyli energii życiowej. Co to właściwie oznacza?
– To prawda, popularne tabele żywnościowe są już obecnie przestarzałe. Rekomendowane kiedyś przez dietetyków mięso to produkt martwy. Życie jest jedynie w pokarmach roślinnych – jeśli włożymy np. ziarnko fasoli albo cebulę do ziemi, to powstanie nowa roślinka, która daje nam energię. Jajko albo kiełbasa zakopane w glebie po prostu zgniją. Nie ma tam życia. Chińska klasyfikacja żywności w kategoriach poziomu energii jest mi bardzo bliska. Jedzenie zbóż i warzyw daje nam najwięcej witalności i pozwala cieszyć się świetnym samopoczuciem. Ludzie, którzy jedzą dużo martwego pożywienia, takiego jak nabiał czy mięso, są często ospali. Powinniśmy więc spożywać pokarmy żywe energetycznie.

Dziękuję za rozmowę.
Agnieszka Janiszewska

Oficjalna strona magazynu "Natura i Ty" wydawanego przez Centrum "REA" od 2008 roku.
Wydawca Centrum "REA" Rena Marciniak-Kosmowska. All Rights Reserved. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i powielanie treści lub/i grafiki zawartej w tym serwisie bez zgody autora serwisu jest zabronione i chronione prawem.