Zamiast kawy – propozycje na lato

Zamiast kawy – propozycje na lato

(...) W wakacyjne miesiące niejednokrotnie musimy pracować intensywniej – za siebie i odpoczywających akurat współpracowników (nie nawołuję tu do buntu czy użalania się nad sobą – oni przecież „odrabiają” to podczas naszego urlopu). Niektórzy właśnie lato przeznaczają na doszkalanie, rozmaite kursy, rozwój osobisty czy duchowy, szlifowanie języka chociażby... Zatem zdecydowanie nie jest to okres wyłącznie laby. Czasem – wręcz przeciwnie.

Tymczasem słońce i gorąco rozleniwiają i raczej nie zachęcają do wysiłku umysłowego. I mimo że dzień jest dłuższy, wiele osób właśnie teraz, częściej nawet niż zimą, uskarża się na senność i problemy z koncentracją. Ratują się kawą i tzw. napojami energetyzującymi – głównie na bazie kofeiny. Albo, co gorsza, mocniejszymi (nazwijmy to eufemistycznie) używkami, na krótką metę uaktywniającymi mózg, na dłuższą jednak – wyniszczającymi system nerwowy... Poradźcie, czym je zastąpić...

Oliwia

Kawa, choć ma sporo zalet, w nadmiarze może „rozdygotać”, spowodować przypływ rozdrażnienia, nawet palpitacje serca i traci wówczas swój walor podstawowy – moc odganiania senności i wyostrzania umysłu. Zwłaszcza że przyjmując dużo kofeiny, uodparniamy się na nią akurat w tym punkcie, na jaki kładziemy nacisk, pijąc „małą czarną” – ona po prostu z upływem czasu, jeśli jej nadużywamy, coraz słabiej orzeźwia! Warto więc mieć dla niej jakąś zdrową alternatywę, o czym już trochę pisaliśmy w poprzednich numerach. Lato ma swoje wymagania – dobrze jest zatem, gdy taki napój wzmacniający koncentrację równocześnie – schładza i rozgorączkowane ciało, i umysł, a także – w przeciwieństwie do odwadniającej kawy – skutecznie gasi pragnienie.
Oto nasze letnie propozycje:

Yerba mate
Może wypadałoby zacząć od napitków pochodzenia rodzimego („Natura i Ty” zawsze przecież podkreśla, że dla równowagi organizmu, osiągnięcia wewnętrznej harmonii najlepiej jeść i pić to, co daje strefa klimatyczna, w której żyjemy, bo do tego dostosowany jest nasz organizm). Herbata i kawa tak zrosły się z naszym życiem (herbata na ogół nawet od dziecka), że trudno sobie bez nich wyobrazić nawet jeden dzień... Zaś mate to dla nich naprawdę zdrowa, idealna na lato alternatywa!

Jak się przyjrzeć właściwościom yerba mate, to owo uzależnienie od ożywczych listków ostrokrzewu przestaje dziwić. Badania nad nimi, prowadzone przez instytuty naukowe w USA i Europie (między innymi przez Instytut Pasteura we Francji), wykazały, że zawierają one mnóstwo witamin – A, z grupy B, C, E i in. – i soli mineralnych, w tym: żelazo, magnez, wapń, sód, miedź, fosfor, siarkę mangan, niezbędnych dla regeneracji organizmu oraz sprawności systemu nerwowego i koncentracji umysłu. Do tego dochodzi krwiotwórczy chlorofil, przede wszystkim zaś – unikalna mateina. To substancja podobna w działaniu do kofeiny, ale bez jej niepokojących skutków ubocznych, takich jak wzrost ciśnienia krwi, palpitacje serca, drażliwość, bezsenność. Mateina wpływa głównie na witalność człowieka – odbudowuje zapas energii. Zaleca się ją nawet osłabionym czy mającym problemy z koncentracją, nadpobudliwym dzieciom. Fizjolodzy z Francuskiego Towarzystwa Higieny udowodnili, że dzięki połączeniu w yerba mate mateiny z witaminami B i C jej popijanie wzmaga umiejętność skupiania się na określonej czynności, wyostrza zmysły, zwiększa sprawność umysłową i odporność na stres, zapobiega zmęczeniu. Poprawia też nastrój, a nawet łagodzi objawy depresji. Przy czym ożywcze działanie mate jest dłuższe niż kawy i herbaty.

A to jeszcze nie wszystko. Picie naparu z listków ostrokrzewu zwiększa też odporność na choroby, reguluje przemianę materii, przeciwdziała między innymi zaparciom, neutralizuje toksyny, w tym rakotwórcze metale ciężkie (kadm, ołów, rtęć), które dostają się do naszych organizmów z piciem, jedzeniem i powietrzem.
Do tego łagodzi objawy alergii – na przykład kataru siennego. Zabija uczucie głodu, zatem zalecana jest osobom na diecie, zwłaszcza że uzupełnia brakujące zwykle w uboższym jadłospisie odchudzających się witaminy i minerały. Mieszkańcy Ameryki Południowej są też święcie przekonani, że yerba poprawia potencję...
A w dodatku liście ostrokrzewu należą do roślin mocno schładzających organizm – dlatego napar z nich jest idealnym napitkiem na lato. Można go doprawiać miodem, cytryną, a w szczególnie gorące dni – pić na zimno, z lodem.

Mięta ogrodowa, pieprzowa
To już bardzo rodzime ziółko, w Europie (także środkowej i wschodniej) znane i stosowane od wieków. W lecznictwie, w kuchni, ale także, a niegdyś wręcz przede wszystkim – dla odświeżenia umysłu. W starożytnej Grecji i Rzymie picie miętowej herbaty zalecano dla poprawy koncentracji zwłaszcza w czasie upałów – bo (nawet na gorąco) równocześnie chłodziła organizm. W tym celu Grecy i Rzymianie trzymali też pod ręką świeże listki – gdy kogoś ogarniało znużenie czy senność, rozcierał je w palcach i głęboko oddychał, wciągając miętowy aromat. Roztartą miętą okładano też skronie. Bogatsi nosili przy sobie flakoniki z miętowym ekstraktem lub olejkiem. Uczniowie rzymskich filozofów w ogóle zwykli ozdabiać głowy miętowymi wieńcami, sądząc, że to ich pobudza do myślenia, a filozof powinien wszak myśleć nawet podczas snu... Od dawnych czasów  bardzo sobie cenią orzeźwiające działanie tego ziela Arabowie – miętowa (mocno słodzona) herbata towarzyszy zwykle ich ulubionemu zajęciu – handlowym negocjacjom – wedle nich bowiem wyostrza zmysły i poprawia pracę mózgu, ale równocześnie łagodzi emocje, ułatwiając osiągnięcie kompromisu.

Także i w Polsce, nim uzależniliśmy się od kawy, jej rolę, latem zwłaszcza, odgrywała mięta. Na wsi zresztą do dziś nie zapomniano o jej schładzającym i ożywiającym umysł działaniu. Wielkim admiratorem owego ziółka był słynny naturoterapeuta, ksiądz Kneipp. Zalecał picie naparu z niego dla wzmocnienia koncentracji, ale i w przypadku bólu serca, dla uspokojenia nerwów, uśmierzenia bólu głowy i ochłody podczas letniej kanikuły. Z tym że mówimy tu o odmianach (gatunkach) zwanych ogrodową, kędzierzawą czy też nadwodną. Najpopularniejsza dziś ze względu na wysoką zawartość mentolu i silny aromat mięta pieprzowa (czarna) w Polsce pojawiła się dopiero po pierwszej wojnie światowej. W tej chwili jednak rośnie już niemal wszędzie i doskonale nadaje się do uprawy w doniczkach czy ziołowych ogródkach, a rzeczywiście jest najskuteczniejsza.

W całej roślinie, a zwłaszcza w liściach, występuje od 1,5 do 2,5 olejku eterycznego, w którym aż 50% stanowi wspomniany mentol, decydujący o owym orzeźwiającym działaniu rośliny. Do tego dochodzą przeciwzapalne flawonoidy, gorycze, garbniki, kwasy organiczne, pektyny, wzmacniające witaminy (prowitamina A, witamina C, rutyna), sole mineralne (w tym potas, wapń, fosfor, magnez, sód, żelazo, mangan, cynk, bor, miedź, molibden, glin). Naukowcy potwierdzili, że miętowy sok, wyizolowany z ziela olejek, a także napar zrobiony zarówno ze świeżych, jak i suszonych listków stosowane wewnętrznie (sok i olejek, oczywiście, rozcieńczone wodą), jak i zewnętrznie (w kąpielach, do nacierania, w aromaterapii) poprawiają koncentrację, ożywiają, odganiają senność. Łagodzą też bóle głowy, w tym migrenowe, i zwalczają chorobę lokomocyjną. Olejek mentolowy ma dodatkowo właściwości wybitnie schładzające, zatem to faktycznie idealne wręcz ziółko na lato. Ponadto przetwory z niego regulują pracę układu pokarmowego i wątroby, wspomagają odtruwanie organizmu – stosuje się je w zaburzeniach trawienia (w bólach brzucha, zatruciach, wzdęciach, przy zgadze, odbijaniu, czkawce), o czym także warto pamiętać podczas wakacyjnych wypraw, kiedy nie zawsze rozsądnie się odżywiamy (ech, te fast foody!).

Dla zwalczania problemów żołądkowych pije się napar (lub przyjmuje krople miętowe) po posiłkach, przy problemach z wątrobą – godzinę przed jedzeniem. Warto wozić miętową herbatę w termosie podczas podróży – zalecana jest dla kierowców znużonych długą jazdą, ale także dla pasażerów, zwłaszcza cierpiących na chorobę lokomocyjną, gdyż łagodzi ból głowy i zapobiega mdłościom.
No i – przede wszystkim – warto nią zastąpić kawę, jeśli mamy objawy przedawkowania „małej czarnej”. Zadziała lepiej niż kofeina, a równocześnie schłodzi organizm „od wewnątrz” podczas upału.

Napar przygotowuje się z czubatej łyżki rozdrobnionych, umytych, świeżych lub łyżeczki suszonych listków zalanych wrzątkiem i odstawionych pod przykryciem na 15 min. Potem trzeba odcedzić. Pijemy zgodnie z własnym gustem – na ciepło lub na zimno, nawet z lodem (podczas upałów robię cały dzbanek z czterech szklanek wrzątku i czterech łyżek świeżych liści, napar chłodzę i przechowuję w lodówce. Natomiast w dni o normalnej temperaturze wolę ciepłą herbatkę – stąd niejako „z autopsji” wiem, że picie mięty naprawdę działa orzeźwiająco i stymulująco na umysł). Napar można też na sposób arabski słodzić, byle bez przesady.

Beata Kondysar

Oficjalna strona magazynu "Natura i Ty" wydawanego przez Centrum "REA" od 2008 roku.
Wydawca Centrum "REA" Rena Marciniak-Kosmowska. All Rights Reserved. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i powielanie treści lub/i grafiki zawartej w tym serwisie bez zgody autora serwisu jest zabronione i chronione prawem.