Zadbaj o oczy

Zadbaj o oczy

Do okulistów mamy coraz większe kolejki, a oni ostrzegają, że wady wzroku oraz choroby oczu przybierają już rozmiary epidemii. Wielu z nas bardzo późno zauważa pogarszanie się wzroku, bo z reguły postępuje ono powoli, pozwalając się nam do niego przyzwyczaić. Dlatego, gdy wreszcie decydujemy się oczy przebadać, sytuacja bywa już dramatyczna… Nawet kiedy łzawią, pieką, stają się zaczerwienione, zwalamy to na przemęczenie i… bezlitośnie eksploatujemy je dalej.
 

Wiele chorób oczu można już zaliczyć do cywilizacyjnych, najczęściej wią- żą się bowiem z trybem życia, jaki prowadzimy. I to od dziecka… Dziś przecież nawet maluchy ledwie wyrosłe z pieluch, a bywa, że i w nich, sadzane są przed telewizorem, bo gapiąc się w ekran, zapewniają: opiekunom święty spokój. Niewiele później część z nich przenosi się przed ekran komputera i już zagnieżdża się tam na dobre… A co robią dorośli, nawet ci, dla których komputer nie jest narzędziem pracy, a jedynie rozrywką? Policzmy, ile czasu spędzamy przed ekranem – nawet na urlopie. Nawet w leśnej głuszy… z mobilnym Internetem na leśnej polance, na plaży czy w namiocie. Do tego dochodzą inne „grzechy”. Choćby czytanie przy kiepskim oświetleniu lub w świetle zbyt ostrym – jak teraz, latem, na słońcu. Opalanie się bez okularów – powieki nie są przecież wystarczającą ochro- ną przed promieniowaniem ultrafioletowym. I przez cały rok – narażanie oczu na działanie smogu, zanieczyszczeń cywilizacyjnych. Niewłaściwa dieta wreszcie, bo i to, co jemy, bardzo istotnie wpływa na
ich stan.

Warto też pamiętać, że oczy, nazywane poetycko zwierciadłem duszy, nie tylko uwidaczniają nasze emocje, ale i same na nie silnie reagują. Innymi słowy – są równie podatne na stres jak pozostałe organy naszego ciała – mózg, serce, żołądek czy wątroba. Nadmierne napięcie nerwów (a kto z nas nie ma z nim do czynienia na co dzień?) może „zakuć” nasz narząd wzroku w pancerz napiętych mięśni i zaczynamy gorzej widzieć (nie bez powodu powstały powiedzenia „wściekłość go zaślepiła”, „pociemniało mi w oczach”) – obraz staje się falujący, nieostry, pokryty ciemnymi plamami. Dlatego właśnie w ostatnich latach coraz intensywniej rozwija się dział psychologii nazywany wizjonetyką, badający związki stanu psychicz- nego z procesami widzenia i jego wpływ na wady wzroku i choroby oczu.
Najwyraźniej rozwój cywilizacji nie najlepiej wpływa na widzenie. Skutki? Nadwzroczność lub krótkowzroczność, asty- gmatyzm, na ogół postępujące. Zaćma (katarakta) i jaskra, zwyrodnienie plamki żółtej. I najczęstsze – stany zapalne spojówek, które, zaniedbane, często prowadzą do poważniejszych problemów… Cierpi na nie okresowo co drugi człowiek żyjący w mieście i co czwarty mieszkaniec wsi. Oczywiście chorób oczu jest o wiele, wiele więcej, tu wymieniłam najpowszechniejsze.
Zajmijmy się tym problemem natychmiast – zanim nasze okno na świat zacznie tracić przejrzystość, zamazywać nam obraz, odbierać ostrość widzenia… Nie tylko wizjonetycy jako metodę leczenia proponują różne formy relaksacji i połączoną z nimi gimnastykę oczu. Także wielu okulistów popiera taką terapię. Składają się na nią między innymi ćwiczenia wzrokowe usprawniające podstawowe funkcje oka: zdolność widzenia blisko i daleko, współpracę obu oczu, a także odprężające wizualizacje, czyli przywoływanie bądź two- rzenie obrazów pod zamkniętymi powiekami oraz akupresura.

Właściwa akomodacja
Akomodacja to każdorazowe dostosowanie się wzroku do ostrego widzenia. Oko zostało tak skonstruowane, by dopasowywać się do różnego natężenia światła, rozmaitych kształtów w przestrzeni, odległości, barw. Jeśli więc ma dobrze służyć, należy mu takich urozmaiceń dostarczać, by było w ruchu – musi akomodować, czyli pracować w sposób zaprogramowany przez naturę. Inaczej leniwieje, sztywnieje i zaczyna podlegać rozmaitym deformacjom, nierzadko trwałym. Wzrok nieruchomo utkwiony w ekran komputera, telewizora czy nawet w książkę, w dodatku zwykle przy niewłaściwym oświetleniu, to dla oczu zabójstwo. Owszem, oko także wtedy podlega akomodacji, tyle że zbyt szybkiej, a równocześnie minimalnej, powierzchownej, która nie obejmuje wszystkich mięśni, za to zmusza źrenice do ustawicznego zmniejszania się i powiększania, co sprawia, że zdolność do niej ulega stopniowemu ograniczeniu. Jasne, w dzisiejszych czasach nie sposób się przed tym uchronić, to „dobrodziejstwo” cywilizacji. Choć warto spróbować chociaż w czasie urlopu, a nawet i bez niego – na kilka godzin dziennie oderwać się od ekranów. A jeśli już kurczowo się ich trzymamy – zadbajmy przynajmniej o właściwe warunki i zapewnienie oczom choćby chwilowego relaksu. A co należy zrobić, żeby to osiągnąć?

l Zawsze równomiernie oświetlać całe pomieszczenie, w którym przebywamy, by korzystać ze światła rozproszonego.
l W żadnym razie nie oglądać telewizji ani nie pracować przy komputerze po ciemku – chodzi o to, by zapobiec nadmiernemu skupieniu wzroku w jednym, w dodatku promieniującym punkcie. Niezbędne jest zapewnienie oczom dodatkowego źródła światła.

l Dobrze jest ustawić na biurku czy stoliku obok siebie zapaloną świecę – migotanie płomieni powoduje lekkie drganie gałek, zapewniając im mikrogimnastykę, ponadto uspokaja nie tylko oczy, ale i cały organizm.

l Od czasu do czasu koniecznie trzeba dać oczom głębsze wytchnienie – oderwać je od ekranu czy książki, „poprzewracać” nimi, wstać, przejść się do okna, popatrzeć w dal, nawet jeśli panują za nim ciemności. Warto też – jeśli „nasiadówa” przy ekranie lub książce jest wielogodzinna – co godzinę robić ćwiczenie odprężające mięśnie gałki ocznej (patrz: ramka na str. 8). Korzyść będzie podwójna, bo przyniesie to odpoczynek również umysłowi, wbrew naszym nadziejom pracującemu nawet podczas czytania pasjonującego kryminału lub romansidła, czy też rozpracowującemu prawidła prościutkiej gry komputerowej. O bardziej skomplikowanej nie wspomniawszy… Trzeba się tylko skupić na wykonywanych czynnościach, starając się nie myśleć o niczym innym.

Palming
Zdrowiu służą codzienne ćwiczenia odprężające i rozluźniające mięśnie oczu. Okuliści i wizjonetycy szczególnie polecają tu palmowanie czy też palming – od ang. słowa „palm”, czyli dłoń. Ćwiczenia te nie tylko pozwalają oczom wypocząć, ale i redukują niektóre już istniejące wady wzroku.
Najprostsze z nich to zamknięcie oczu, dodatkowe przesłonięcie ich dłońmi bez dotykania powiek i wyobrażanie sobie całkowitej, niczym nieskażonej czerni oraz „wpatrywanie się” w nią w myślach. By to osiągnąć, trzeba się wprawić w stan całkowitego relaksu. Warto też wiedzieć, że trudność z dostrzeżeniem czerni pod  zamkniętymi powiekami świadczy właśnie o szczególnym zmęczeniu i napięciu oczu. Zamiast ciemności widzimy wówczas kłębiącą się szarość, prążki, smugi światła i kolorów. Zdarza się także, że osoby z utrwalonymi już wadami wzroku początkowo miewają problem z osiągnięciem właściwego efektu, czyli zanurzeniem się w owej ciemności całkowicie – pomocne może być wówczas przypominanie sobie przedmiotów o czarnej barwie.
Trochę więcej czasu wymaga ćwiczenie z rekwizytem. Trzeba przygotować sobie kartkę papieru i napisać coś na niej czarnym mazakiem grubymi, wielkimi literami (można również nakleić litery samoprzylepne, kupione w sklepie – największe formaty). Położyć kartkę na stole. Zdjąć okulary czy szkła kontaktowe (jeśli je nosimy). Usiąść wygodnie, oprzeć łokcie na stole i zasłonić dłońmi zamknięte oczy – każda zasłania jedno oko, nie dotykając go, a palce obu krzyżują się na czole.
W ten sposób oczy zostają całkowicie odizolowane od światła, a ciepło rąk promieniuje na nie, dając poczucie bezpieczeństwa i spokoju. Teraz należy wyobrażać sobie pogodne, ruchome obrazy – np. morskie fale, płynące łodzie, chwiejące się na wietrze łany zbóż. Gdy pojawi się uczucie całkowitego odprężenia, otwieramy na kilka sekund oczy i „przebiegamy” nimi po napisie leżącym na stole. Nie czytamy go – staramy się jedynie ujrzeć jego głęboką czerń. Ponownie zamykamy oczy i nakrywamy je dłońmi, po czym wyobrażamy sobie wybraną literę w tej nieskażonej czerni. Otwieramy oczy i próbujemy ją zobaczyć w napisie na kartce. Zamykamy oczy… Kontynuujemy ćwiczenie przez kilka minut.
Zdarza się, że osoby początkujące podczas palmowania zaczynają ronić łzy – to dobry znak, świadczący o rozluźnianiu mięśni. Napięte oczy są zwykle suche.
Warto uprawiać palming jak najczęściej. Regularne ćwiczenia chronią przed pieczeniem, tzw. piaskiem w oczach, łzawieniem. Ponadto poprawiają ostrość widzenia, a do tego pozytywnie wpływają na jasność myśli, usuwając znużenie umysłu. Zdarzało się nawet, że u palmujących cofały się poważne wady wzroku, więc naprawdę warto owej ocznej medytacji spróbować.

Akupresura poprawiająca wzrok i odprężająca oczy
Uciskać kciukami, punkt po punkcie, cały łuk brwiowy – nie za mocno, dotyk nie może powodować dyskomfortu, a jedynie rozgrzewać i rozluźniać – począwszy od skroni, przesuwając opuszki w kierunku nasady nosa, a gdy się nad nim spotkają, zawracać w kierunku skroni. Powtórzyć 9 razy – po czym, gdy kciuki zetkną się po raz ostatni, skierować je w dół po obu stronach nosa, znowu uciskając punkt po punkcie. Zatrzymać się przy skrzydełkach nosa na samym dole i powędrować w górę – ponownie do nasady. Znowu powtórzyć 9 razy. Za dziewiątym, ostatnim razem zatrzymać się wcześniej – przy wewnętrznych kącikach oczu i „przemaszerować” pod oczami w kierunku kącików zewnętrznych, czyli skroni, a potem zawrócić. Powtórzyć 9 razy. To tylko na początku wygląda skomplikowanie – już po kilku zabiegach robi się to automatycznie, nie myśląc o wykonywanej czynności, a skupiając na płynącej z niej przyjemności i odprężeniu. Warto też pamiętać, że jest to również zabieg pielęgnacyjny, przeciwzmarszczkowy – nie
zapomnijmy przed nim nałożyć kremu
pielęgnacyjnego.

Słoneczne kąpiele
To prawda, że promieniowanie słoneczne szkodzi oczom, jeśli go nadużywamy – wystawiamy je na słońce, gdy jest najsilniejsze albo na zbyt długo (czasem robimy jedno i drugie), czytamy na nim bez okularów z przyciemnionymi szkłami. Z drugiej jednak strony słońce – rozsądnie dawkowane – to wspaniały lekarz. Słoneczne kąpiele relaksują nasz narząd wzroku, działają bakteriobójczo, likwidują stany zapalne spojówek i powiek, rozgrzewają napięte mięśnie. Zażywać ich jednak należy wczesnym rankiem lub tuż przed zmierzchem, gdy promienie działają delikatnie, pieszcząc, a nie parząc… I kąpiel taka ma być króciutka, najwyżej dziesięciominutowa.
Należy zamknąć oczy i stanąć lub usiąść wygodnie z twarzą skierowaną ku słońcu. Odchylić głowę do tyłu. Rozluźnić mięśnie całego ciała. Wyobrazić sobie, że powieki stają się coraz cięższe, nie do podniesienia. Mimo to słońce przenika przez nie, wypełnia oczy światłem, obejmuje całą głowę, spływa w dół, bierze nas we władanie – po koniuszki palców dłoni i stóp. Teraz lekko, swobodnie zaczynamy poruszać głową w lewo i w prawo, wciąż pamiętając o rozluźnieniu mięśni – zwłaszcza twarzy, szyi i barków. Następnie zastygamy w bezruchu i na chwilę zasłaniamy dłońmi wciąż zamknięte oczy, a potem je odsłaniamy – robimy to kilkanaście razy. Wreszcie przez
3–5 minut po prostu wystawiamy twarz na działanie promieni, wyobrażając sobie, że wsuwają się pod powieki, otulając gałki oczne i napełniając je życiodajną energią. Na zakończenie otwieramy oczy – nie patrząc już bezpośrednio w słońce – i kilkanaście razy szybko mrugamy. Podczas całej słonecznej kąpieli należy głęboko, rytmicznie oddychać.

Dieta poprawiająca wzrok
Wyobraźmy sobie, że siedzimy przy ognisku i nagle iskra wpada nam do oka. Tak właśnie działają na narząd wzroku oksydanty, czyli wolne rodniki – nadreaktywne cząstki chemiczne, uszkadzające jego delikatne komórki. Mają one bardzo duży ładunek energii. Oddają ją otoczeniu, wchodząc z nim w reakcje chemiczne. Proces ten nazywamy utlenianiem – stąd łacińska nazwa „oksydacja”. Jeśli te utleniacze łączą się z komórkami ciała, gwałtownie oddają im swoją energię, powodując uszkodzenia – tak jak to się dzieje przy jakimkolwiek materiale – np. drewnie – poddawanym płomieniom. Duży „wysyp” wolnych rodników powoduje w tkankach ciała lokalny pożar i liczne uszkodzenia. Tyle że w przeciwieństwie do drobinek ognia oksydanty są tak maleńkie, że nie reagujemy na nie bólem – na tym między innymi polega ich podstępność. Ból sygnalizuje bowiem w sposób bezpośredni, że dzieje się coś złego, jeżeli więc go nie czujemy, wydaje się nam, że wszystko jest w porządku. A to, niestety, nieprawda – jeśli utleniaczy jest bardzo dużo, po cichutku przypuszczają zmasowany atak, powodując tzw. stres oksydacyjny, w wyniku którego często następują nieodwracalne szkody, czyli wady wzroku i choroby oczu.

A skąd ten wysyp? Powodują go smog ze spalin i dymu tytoniowego, promieniowanie urządzeń elektrycznych i elektronicznych, promieniowanie ultrafioletowe zwiększające się z roku na rok w wyniku zmniejszania się warstwy ozonowej i wiele innych czynników związanych – znowu! – z rozwojem cywilizacji. Oko posiada naturalne osłony antyoksydacyjne, które niegdyś zupełnie wystarczały dla jego ochrony. Współcześnie jednak są za słabe i słabną coraz bardziej, pojawiają się w nich dziury. Nie tylko dlatego, że coraz gwałtowniej atakowane są przez utleniacze, ale i z uwagi na tryb życia, jaki prowadzimy, między innymi niewłaściwą dietę, bardzo ubogą w tzw. antyoksydanty, czyli substancje wzmacniające owe naturalne osłony oczu i zwalczające wolne rodniki. Antyoksydanty to osobista straż oczu. Ochroniarze. Niektóre z nich organizm produkuje sam – w postaci enzymów takich jak dysmutaza nadtlenkowa czy katalaza, pozostałe jednak musimy dostarczyć organizmowi z zewnątrz – w pożywieniu. Dziś zresztą nawet enzymów–antyutleniaczy miewamy za mało, biorąc pod uwagę stale rosnącą liczbę zagrożeń, z którymi się zmagają. Pamiętajmy też, że z wiekiem wytwarzamy ich coraz mniej. Jeśli do tego w naszym jadłospisie brakuje antyoksydantów w czasach, gdy ich rola w organizmie stale rośnie, czyż można się dziwić, że oczy zaczynają na wszelkie możliwe sposoby chorować? A unikamy produktów zawierających antyutleniacze ze zdumiewającym wręcz zapałem…
Na pewno bowiem nie znajdziemy ich w wysoko przetworzonych pokarmach, spalonym tłuszczu, zwęglonych produktach, kolorowych, lepkich od cukru napojach. A zatem wszystkim tym, czym najczęściej żywimy się latem, podczas urlopów. Dodajmy do tego promieniowanie słoneczne i jasne się staje, że okres lata, który dla oczu powinien być odpoczynkiem, staje się bardziej zabójczy niż pozostałe pory roku…

Najskuteczniejsze jako ochroniarze, czyli wymiatacze wolnych rodników z oczu są witaminy A, C i E, z minerałów – cynk, selen, miedź i mangan oraz antocyjany – ich niedobór w organizmie powoduje między innymi kurzą ślepotę (zanikanie widzenia po zmroku), osłabienie wzroku, a także zwiększa podatność na choroby oczu takie jak katarakta czy jaskra. Teraz, latem, niedobory przeciwutleniaczy łatwo jest uzupełnić, korzystając z bogactwa sezonowych warzyw i owoców – pamiętajmy, że tak zwane substancje czynne nie- zbędne dla organizmu są w o wiele większym stopniu przyswajalne, jeśli czerpiemy je z naturalnego pożywienia niż gdy korzystamy z chemicznie spreparowanych suplementów diety w postaci rozmaitych pigułek. Naturalną formę odżywiania preferują również wątroba i żołądek.

Witamina A – poza tym, że to skuteczny antyoksydant – jest niezbędna do syntezy rodopsyny – światłoczułego barwnika absorbującego fotony światła. Jest więc dla oka tym, czym materiał światłoczuły dla fotografii. Stanowi ponadto element niezbędny dla funkcjonowania i odnowy tkanki nabłonkowej, decyduje zatem o prawidłowej strukturze i funkcjach oka, a tym samym zdolności poprawnego widzenia. Do tego zwiększa produkcję ochronnego śluzu nawilżającego oko. Jest dla wzroku najważniejszą z witamin. Dostarczamy ją organizmowi z pożywienia w postaci karotenoidów (są to tzw. prekursory witaminy A, które zmieniają się w nią pod wpływem procesów zachodzących w organizmie), naturalnych barwników, takich jak beta-karoten czy luteina. Najwięcej ich znajduje się w ciemnozielonych warzywach liściastych i w warzywach czy owocach czerwonych, żółtych i pomarańczowych – marchwi, dyni, natce pietruszki, jarmużu, papryce, brokułach, szpinaku, brukselce, pomidorach, z owoców – w morelach, brzoskwiniach, mango, papai, ponadto w wątrobie, żółtku jaj, mleku i prawdziwym maśle. Należy jeść je w postaci możliwie najmniej przetworzonej.

Najskuteczniejszym antyutleniaczem w naturze jest witamina E – dlatego nazwano ją witaminą młodości. Zapobiega utlenianiu witaminy A, wspomaga jej działanie i hamuje tworzenie się toksycznych substancji (złego cholesterolu, nadtlenków tłuszczowych) w całym organizmie. Znajdziemy ją w olejach roślinnych tłoczonych na zimno (najwięcej w sojowym i słonecznikowym), kiełkach wielu roślin, zwłaszcza pszennych, mące pełnoziarnistej, migdałach, orzechach, maśle, jajkach, mleku, rybach (np. szprotkach), zielonolistnych warzywach (sałacie, kapuście, brukselce, szpinaku), bananach. Obie te witaminy – A i E są rozpuszczalne w tłuszczach i w ich towarzystwie najlepiej przyswajalne. Ich działanie wzmacnia obecność witaminy C, której szczególnie dużo znajdziemy w owocach dzikiej róży, rokitnika, czarnej porzeczki, czarnej jagody,
w cytrusach, warzywach liściastych, pomidorach, kalafiorach, ziemniakach, papryce, natce pietruszki.
Kolejne niezbędne dla zdrowia oczu antyoksydanty to antocyjany – także barwniki. Należą do flawonoidów, grupy organicznych związków chemicznych. Przyspieszają one regenerację barwnika wzrokowego rodopsyny, w którego syntezie uczestniczy witamina A. Nie tylko wymiatają wolne rodniki, ale i pobudzają wytwarzanie przez organizm enzymów chroniących oko. Ponadto wiążą się z kolagenem, co zwiększa gęstość tkanki i uszczelnia ścianki delikatnych naczyń włosowatych oczu, zwiększając ich elastyczność i zapobiegając łamliwości. Chroni to przed mikrourazami, wylewami i stanami zapalnym oczu. Do tego, hamując nadmierną krzepliwość krwi, przyspieszają jej przepływ, a tym samym dostarczanie oku składników odżywczych. Najwięcej wyjątkowo cennych antocyjanów – jeśli chodzi o naturalne produkty – znajdziemy w borówce czernicy, czyli czarnej jagodzie (i owocach, i liściach), owocach aronii (przepisy str. 43), bzu czarnego, w czarnej porzeczce (przepisy
str. 38), a spoza świata owoców – na przykład w czerwonej kapuście i kukurydzy. Antocyjany stosunkowo dobrze znoszą podwyższone temperatury (do 100 st. C), nie dłużej jednak niż przez kilkanaście minut. Dlatego nie znikają podczas przygotowywania naturalnych soków w parowniku czy poprzez pasteryzację, jeśli nie podgrzewamy ich zbyt długo. Warto więc w sezonie owocowym zrobić jak najwięcej przetworów pozbawionych konserwantów, by mieć pewność, że i zimą będziemy w stanie dostarczyć organizmowi owych niezbędnych dla zdrowia oczu składników. Są natomiast antocyjany wrażliwe na silne światło, zwłaszcza słoneczne, produkty z ich zawartością należy więc przechowywać w ciem- nym szkle i w ciemnych pomieszczeniach.

Niezwykle ważne dla formy oczu są też pierwiastki – cynk, selen, mangan i mie- dź. Naturalne źródło wspomagającego działanie witamin A i E selenu to między innymi kiełki wielu roślin, zwłaszcza pszenne, otręby, niektóre ryby (m.in. tuńczyk), podroby – nerki i wątroba – owoce morza, z warzyw – cebula, pomidory, brokuły. Cynk znajdziemy w mięsie i wątrobie, owocach morza (zwłaszcza w ostrygach), kiełkach pszenicy, drożdżach piwnych, pestkach dyni, jajkach, chudym mleku.
Na Zachodzie okuliści od lat przepisują kurację manganem i miedzią w rozmaitych „ocznych” problemach – począwszy od skłonności do zapalenia spojówek. Zalecają przyjmowanie ampułek czy tabletek zawierających te minerały 2–3 razy dziennie przez 5–8 dni, przy równoczesnych okładach na powieki z soli fizjologicznej. Nie zachęcam do samodzielnego stosowania takiej terapii, przypominam jednak, że oba pierwiastki można znaleźć w naturalnych produktach: miedź – między innymi w ziarnach zbóż, fasoli, grochu, śliwkach, kakao, a także skorupiakach, nerkach, wątrobie i sercu, mangan – również w ziarnach zbóż, ponadto w orzechach, zielonych warzywach, zielonym groszku, burakach.

Terapia ziołowa
Są rośliny, które natura jakby celowo stworzyła, by dbały o oczy. Należą do nich:

Świetlik lekarski – regeneruje nabłonek oka, wzmacnia nerwy wzrokowe, zapobiega łzawieniu, łagodzi wszelkie stany zapalne.
Łyżeczkę ziela zalać szklanką letniej wody, podgrzewać pod przykryciem, nie dopuszczając do zawrzenia, przez 20 minut, odcedzić i przestudzić. Pić 3 razy w tygodniu po szklance. Dodatkowo robić codziennie przed snem kompresy z naparu: łyżeczkę świetlika zalać szklanką wody, odstawić pod przykryciem na 20 minut, odcedzić. Moczyć w ciepłym płynie płatki kosmetyczne i nakładać je na powieki na 10 minut, trzykrotnie zmieniając kompres (razem zabieg powinien trwać 30 minut). Można podczas niego sobie o czymś miłym dla oka pomarzyć albo po prostu się odprężyć, głęboko, rytmicznie oddychając i licząc te oddechy…
Chaber bławatek – dostarcza organizmowi między innymi antyutleniaczy w postaci antocyjanów oraz działa przeciwzapalnie.
Łyżkę kwiatów bławatka zalać szklanką wrzącej wody i parzyć pod przykryciem 15 minut. Odcedzić. Pić 2 razy dziennie po 1/2 szklanki. Ponadto przemywać naparem oczy w stanach zapalnych lub robić okłady – zanurzone w płynie płatki kosmetyczne nakładać na powieki na 15 minut.

Fiołek trójbarwny – pomaga w regeneracji nerwu wzrokowego.
Łyżeczkę ziela zalać szklanką wrzątku, parzyć pod przykryciem 15 minut, odcedzić i wypić. Stosować codziennie przez 2 tygodnie.

Owoce głogu – poprawiają zdolność widzenia.
Łyżeczkę owoców zalać 2 szklankami wody, przykryć i postawić na maleńkim ogniu na 30 minut. Nie dopuścić do zawrzenia. Od czasu do czasu pomieszać. Następnie odcedzić. Pić ciepły odwar co drugi dzień przez 2 tygodnie.

Nagietek lekarski – łagodzi stany zapalne.
Łyżeczkę kwiatów nagietka zalać 3/4 szklanki wrzątku, odstawić pod przykryciem na 15 minut, odcedzić, przelać do termosu. Nakładać na oczy zamoczone w ciepłym płynie tamponiki, na 10 minut kilka razy w ciągu dnia.

Rumianek – łagodzi zmęczenie i podrażnienia oczu.
Łyżeczkę kwiatów rumianku zalać 1 i 1/2 szklanki mleka, zagotować, podgrzewać na ledwie „mrugającym” ogniu jeszcze 10 minut, odcedzić i przestudzić. Stosować jak nagietek.

Uwaga!
Okłady ze świetlika, rumianku czy nagietka warto stosować profilaktycznie, nawet jeśli się nie uskarżamy na żadne problemy z oczami – zwłaszcza latem, by uniknąć problemów w przyszłości. Pamiętajmy, że ostre, letnie słońce bywa zabójcze dla oczu nie tylko w czasie opalania…

Oficjalna strona magazynu "Natura i Ty" wydawanego przez Centrum "REA" od 2008 roku.
Wydawca Centrum "REA" Rena Marciniak-Kosmowska. All Rights Reserved. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i powielanie treści lub/i grafiki zawartej w tym serwisie bez zgody autora serwisu jest zabronione i chronione prawem.