Choroba lokomocyjna

Choroba lokomocyjna

Chorobę lokomocyjną, czyli kinetozę powoduje prawdopodobnie sprzeczność informacji docierających do naszego mózgu i powodujących w nim, mówiąc potocznie – mętlik.

Otóż kiedy znajdujemy się w jakimś pojeździe będącym w ruchu, nasze narządy zmysłów – przede wszystkim wzrok – mówią nam, że się poruszamy, bo nasze oczy rejestrują przesuwający się krajobraz. A podczas czytania w takiej sytuacji – litery „skaczą” nam przed oczami albo się zamazują. Równocześnie jednak zmysł równowagi tudzież nasza świadomość sygnalizują bezruch, i słusznie, bo ciało „samo w sobie” się przecież nie przesuwa – i te wykluczające się wieści u osób, których mózg nie lubi informacyjnego bałaganu, wywołują niepokój oraz reakcje obronne, przejawiające się w mniej czy bardziej drastyczny sposób, zawsze jednak związany z zaburzeniami zmysłu równowagi, czyli pracą błędnika.

W tworzeniu owego chaosu niekoniecznie musi brać udział wzrok, przeciwnie, jeśli ów mętlik powstaje bez udziału oczu, bywa nawet większy, niż kiedy widzą sytuację, w jakiej znajduje się organizm – jak choćby wtedy, gdy siedzimy w zamkniętym pomieszczeniu bez okien, np. kajucie pod pokładem, i to pomieszczenie w sposób wyraźnie wyczuwalny dla naszego ciała się porusza. Tymczasem samo ciało pozostaje w bezruchu, więc informacje są sprzeczne, a nawet jeszcze bardziej niejasne...

Na chorobę lokomocyjną najczęściej cierpią dzieci – a to dlatego, że możliwości ich mózgu dotyczące automatycznego radzenia sobie ze sprzecznymi danymi, przetwarzaniem ich oraz szybkim porządkowaniem są jeszcze słabo wykształcone. Zwiększają się z upływem lat między innymi dzięki nabywaniu doświadczeń i związanym z tym uczeniem się. W późniejszych latach życia kinetoza u większości osób zanika.

Bywa jednak i tak, że nie mija. Mózg cierpiącego na nią dorosłego upiera się, że odczucia ruchowe, jakie odbiera z różnych zmysłów, nie pasują do siebie, że coś nie gra i twardo to sygnalizuje. Często zresztą dotyczy to osób, które, powodowane smutnym doświadczeniem, unikają podróży, nie pozwalając mu na nauczenie się, że ten pozorny chaos jest niegroźny, a w pewnych sytuacjach nawet normalny. Zdarza się to jednak i wytrawnym podróżnikom, którzy poddają swe ciało jakiemuś nowemu rodzajowi ruchu – jak to zrobiła Pani Aldona autorka listu ze str. 88. Bo długość i wysokość fal na Bałtyku i Morzu Północnym rzeczywiście różnią się od tych na Morzu Śródziemnym... Znam też osobę, która doskonale znosiła podróże wszystkimi możliwymi środkami lokomocji, a wykończyła ją... przejażdżka na wielbłądzie. Więc tak naprawdę nikt nie jest tak do końca bezpieczny...

Teraz kilka słów o radzeniu sobie z chorobą lokomocyjną. Środki proponowane przez farmaceutów zwykle zawierają substancje uspokajające, jako że to pozwala „uśpić” niepokoje mózgu, przytępić go nieco, by nie „wariował”. Są one skuteczne, tyle że miewają skutki uboczne, powodując często senność i opóźnienie reakcji organizmu. Wykluczone dla kierowców, niepożądane dla wielu pasażerów, którzy przetrwają bez sensacji żołądkowych podróż, ale... nie mogą się w pełni cieszyć jej ewentualnymi urokami. Więc może faktycznie poszukać recept wśród metod naturalnych?
Należy do nich wspomniana przez Panią Aldonę i wypróbowana z dobrym skutkiem przez wiele ofiar kinetozy akupresura.
Jest kilka punktów na ciele, których uciskanie wielu osobom bardzo pomaga – nie wdając się tu w analizowanie, na jakiej zasadzie to działa (to temat na osobny artykuł), powiem tylko, że wyboru jednego z nich każdy powinien dokonać indywidualnie, znajdując „metodą prób i błędów” ten dla siebie najwłaściwszy. Są to:

W 3 – na grzbiecie stopy między pierwszą i drugą kością śródstopia, w zagłębieniu tylnym stawu śródstopno-palcowego. Bardziej zrozumiale – między wielkim i drugim palcem stopy (wszystko jedno, której), ale ucisk kierujemy bardziej na nasadę tego drugiego palca.
Ż 36 – z boku kolana po jego zewnętrznej stronie ok. 1 cm od kości piszczelowej i 2 cm poniżej wgłębienia pod rzepką. By go znaleźć, można położyć dłoń na kolanie (nie łączymy palców ani też ich sztucznie nie „rozczapierzamy” – mają przybrać swobodną, naturalną pozycję), tak, aby środkowy palec leżał na kości piszczelowej. Opuszka palca serdecznego powinna ułożyć się wówczas właśnie na punkcie Ż 36.

O 6 – ten punkt jest zwykle uciskany przez akupresurowe opaski, które można kupić w aptece. Znajduje się na wewnętrznej stronie nadgarstka, ok. 3 cm nad nasadą dłoni, pośrodku między dwoma wyczuwalnymi ścięgnami. Można go wyznaczyć, kładając na nadgarstku trzy środkowe złożone (własne!) palce tak, by serdeczny dotykał nasady dłoni – tuż poniżej pierwszej linii nadgarstka.
Ilustracje: z ksiàżki Natychmiastowa pomoc poprzez akupresurę, Dr H. Tenk, Wydawnictwo Studio Astropsychologii
Kiedy już znajdziemy punkt, którego stymulacja najszybciej przynosi u nas efekty, należy go uciskać (najłatwiej kciukiem) – za każdym razem, kiedy zbliża się atak choroby lokomocyjnej – nawet i przez 30 minut. Można kupić w aptece opaskę uciskową razem z instrukcją stosowania – pamiętajmy jednak, że u niektórych osób lepiej się sprawdzi uciskanie np. punktu obok kolana czy wewnętrznej strony łokcia. Warto sobie taką opaskę wówczas przygotować samodzielnie z jakiegoś małego przedmiotu o kształ- cie spłaszczonej kulki, choćby grubego guzika o wielkości przystosowanej do miejsca, w którym go chcemy użyć – wiadomo, że jeśli chcemy nim uciskać punkt na stopie, przedmiot powinien być malutki, żeby się precyzyjnie do niewielkiego miejsca dopasować. Należy go owinąć pojedynczą warstwą gazy lub cieniutkiej bawełny i umocować do wybranego punktu za pomocą elastycznego bandaża – profilaktycznie można to zrobić tuż przed podróżą i zostawić opaskę na cały czas trwania jazdy.

Kolejny sposób, o którym w swoim liście wspominała Pani Aldona, to „unieruchamianie oczu”. Rzeczywiście może to pomóc w uporządkowaniu panującego w mózgu chaosu, jeśli jedną z jego przyczyn jest niewłaściwy sygnał docierający za pośrednictwem wzroku. Są osoby szczególnie na niego wrażliwe i zdarza się, że umiejętność uniezależniania widzenia od ruchu zewnętrznego bardzo osłabia, a czasem całkowicie eliminuje u nich kinetozę. Pomoże w tym: optometria – czyli nauczenie się sterowania gałkami ocznymi. Proponujemy tu kilka przykładowych ćwiczeń, które należy wykonywać codziennie, dopóki nie nabierzemy wprawy i nie zyskamy poczucia, że w każdej sytuacji jesteśmy w stanie w mgnieniu oka trwale skupić wzrok na jednym punkcie. Ta gimnastyka jest zresztą zdrowa dla oczu w ogóle – zapobiega powstawaniu wad wzroku, między innymi astygmatyzmowi. Doskonale też wpływa na zmysł równowagi.

Trzeba:

1. Zaopatrzyć się w kilka przedmiotów, np. kredek o takim samym kolorze, ale o odmiennych odcieniach – np. od ciemnego, mocnego błękitu do coraz jaśniejszych. Zacząć od tego o najmocniejszej barwie. Skupiać na nim wzrok i wpatrywać się w niego intensywnie obojgiem oczu, licząc do dziesięciu. Potem patrzeć w dal, znowu licząc do dziesięciu i ponownie patrzeć na przedmiot, nieruchomo skupiając na nim wzrok. Powtórzyć 5 razy. Każdego kolejnego dnia używać do tego ćwiczenia przedmiotu o ton jaśniejszego.

2. Do powyższych rekwizytów dodać planszę z wyrysowanym sporym kołem. Powiesić ją na ścianie i usiąść w odległości ok. 3–4 m (karton powinien się znajdować na wysokości oczu) na krześle z oparciem. Następnie położyć sobie na kolanach podkładkę, a na niej – jeden z przedmiotów używanych w poprzednim ćwiczeniu. Oprzeć się wygodnie i nie poruszając głową, spoglądać raz przed siebie, skupiając wzrok na kole z kartonu i licząc do dziesięciu, raz na kolana – na znajdujący się na nich przedmiot, również licząc do dziesięciu. Całość ćwiczenia powtórzyć 5–10 razy.

3. Odłożyć podkładkę z przedmiotem. Skupić się na kartonie przed sobą i przy nieruchomej głowie, samymi oczami podążać za konturem znajdującego się na nim koła – 10 razy w prawo, a potem 10 razy w lewo.

4. Nie odrywając oczu (czyli trzymając je w pozycji nieruchomej) od koła, 10 razy wstać i 10 razy usiąść.

5. Wstać. Nie odrywając oczu od koła na kartonie, przesunąć się 2 kroki w lewo, wrócić i przesunąć się 2 kroki w prawo. Powtórzyć całość ćwiczenia 10 razy.

Napitki prababci
Nasze przodkinie podróżowały stosunkowo rzadko i zwykle w nieresorowanych pojazdach. Siłą rzeczy wiele z nich cierpiało na chorobę lokomocyjną i dla nich właśnie dawni medycy z rozmaitych stron świata wymyślili sporo skutecznych receptur. Na czoło, oczywiście, wysuwa się tu korzeń imbiru – wynalazek chiński, który jednak dość szybko dotarł i do Europy. A i współcześni naukowcy uznali go za szczególnie przydatny przy łagodzeniu kinetozy i coraz częściej jest on składnikiem farmaceutyków zwalczających tę chorobę. Jednak w dawnych czasach imbir jako zamorski korzeń nie był tani, zatem ubożsi posiłkowali się raczej rodzimymi ziółkami, łatwiej dostępnymi, a także przynoszącymi dobre efekty.

Oto kilka receptur:

Herbatka z imbiru
Łyżkę stołową świeżego, rozdrobnionego korzenia imbiru zalać szklanką wrzątku, parzyć pod przykryciem przez 15 minut, odcedzić i pić drobnymi łyczkami przed podróżą (1/2 szklanki) i w trakcie (warto mieć taki napar przy sobie w termosie – lepszy jest ciepły).

Herbatka z rumianku i lipy
Po saszetce lub czubatej łyżeczce ziół zalać 1/2 l wrzątku i parzyć przez 15 min pod przykryciem. Odcedzić, dodać 2 łyżeczki utartego imbiru, wymieszać. Zostawić pod przykryciem na 10 min i znów przecedzić. 1/2 szklanki wypić tuż przed wyruszeniem w drogę, a w trakcie podróży popijać powolutku płyn z termosu, za każdym razem, gdy czujemy, że zbliża się atak choroby.

Mieszanka ziołowa
20 dag melisy, po 10 dag kwiatów rumianku i mięty

Dobrze wymieszać, 2 łyżki mieszanki zalać 3 szklankami wrzącej wody i parzyć pod przykryciem przez 15 min. Odcedzić, przelać do termosu i dodać 1/2 łyżeczki świeżo zmielonego kminku. Zostawić pod przykryciem na 10 min i przecedzić. Wlać do termosu. Popijać ciepły napar (po kilka łyków), gdy zbliża się atak choroby.

Herbatka z ostropestu plamistego
Płaską łyżeczkę sproszkowanych nasion zalać szklanką wrzątku, odstawić pod przykryciem na 15 min, odcedzić. Trzymać w termosie i podczas podróży od czasu do czasu brać po kilka niewielkich łyków ciepłego płynu.

Uwaga!
Lepiej nie czekać, aż nadejdzie atak nudności – osoby cierpiące na chorobę lokomocyjną są w stanie wykryć pierwsze objawy. Jeśli natychmiast zastosują skuteczny dla siebie środek, mogą nie dopuścić do ich rozwinięcia się. Te pierwsze objawy to zwykle atak senności, ziewanie, zwiększona potliwość, lekki ucisk w skroniach, słaby, a potem narastający ból głowy.

Herbatka z mierznicy czarnej
Łyżeczkę suszonych ziół zalać szklanką wrzątku, parzyć jak wyżej. Dosłodzić odrobiną miodu. Dodać szczyptę imbiru. Pić pół szklanki 2 razy dziennie przez 5 dni przed podróżą.

Ciasteczka imbirowe lub kminkowe
2 szklanki mąki, 2 czubate łyżeczki sproszkowanego imbiru lub 2 łyżeczki świeżo roztartego korzenia tej przyprawy albo 2 czubate łyżeczki świeżo zmielonego kminku, łyżeczka kakao, 250 g masła, 2 żółtka, 100 g cukru pudru

Przesianą mąkę wymieszać z imbirem lub kminkiem, kakao i posiekanym w drobną kostkę masłem, rozetrzeć na jednolitą masę, dodać żółtka i cukier, znowu dobrze wymieszać, zagnieść ciasto. Zawinąć je w folię spożywczą i włożyć do lodówki na 30 min. Po tym czasie wyjąć, rozwałkować na placek grubości około 1 cm. Za pomocą kieliszka wykroić małe kółka (na podróż do żucia ciastka nie powinny być zbyt duże, ale można je formować w dowolnych kształtach i dowolnej wielkości – w gwiazdki, serduszka itd. – zależnie od fantazji). Piec je w piekarniku rozgrzanym do 180 st. C na blasze wyłożonej pergaminem przez około 15 min.

Oficjalna strona magazynu "Natura i Ty" wydawanego przez Centrum "REA" od 2008 roku.
Wydawca Centrum "REA" Rena Marciniak-Kosmowska. All Rights Reserved. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i powielanie treści lub/i grafiki zawartej w tym serwisie bez zgody autora serwisu jest zabronione i chronione prawem.