Wakacje to wspaniała okazja do zawierania nowych znajomości. Wreszcie pojawia trochę czasu, żeby o siebie zadbać, a także bez patrzenia na zegarek spędzić czas w miłym towarzystwie. Na urlopie czujemy się też rozluźnione, nieco śmielsze, a ciepła pogoda nastraja tak romantycznie i skłania do marzeń… A i panowie wydają się bardziej przystępni, niektórzy wręcz nastawieni na przeżycie wakacyjnej przygody. Co jednak zrobić, by przeciągnęła się ona na czas po wakacjach, a nawet nabrała cech trwałości? Innymi słowy – jak go zdobyć na zawsze?
Wakacje to wspaniała okazja do zawierania nowych znajomości. Wreszcie pojawia trochę czasu, żeby o siebie zadbać, a także bez patrzenia na zegarek spędzić czas w miłym towarzystwie. Na urlopie czujemy się też rozluźnione, nieco śmielsze, a ciepła pogoda nastraja tak romantycznie i skłania do marzeń… A i panowie wydają się bardziej przystępni, niektórzy wręcz nastawieni na przeżycie wakacyjnej przygody. Co jednak zrobić, by przeciągnęła się ona na czas po wakacjach, a nawet nabrała cech trwałości? Innymi słowy – jak go zdobyć na zawsze?
Co zatrzymuje mężczyznę przy kobiecie, co sprawia, że zostaje przy niej, kiedy już mija pierwsze, gwałtowne zauroczenie, czyli on wychodzi z etapu postrzegania partnerki w sposób bezkrytyczny, na zasadzie „jak ona ślicznie chrapie, mlaska itd.”?
Jasne, faceci różnią się od siebie i miewają rozmaite oczekiwania i potrzeby, jednak pewne cechy ich charakteru nie zmieniły się od czasów epoki kamiennej – niektóre rzeczy większość z nich zdecydowanie lubi, a innych – jeszcze bardziej zdecydowanie – nie cierpi. Typowy mężczyzna z całą pewnością potrzebuje akceptacji, podziwu dla jego geniuszu (nawet jeśli geniuszem wcale nie jest, to za takowego się uważa i życzy sobie, by wybranka nie tylko to dostrzegała, ale i często o tym wspominała), a także świadomości (i dowodów), że jest partnerce niezbędny i że bez niego by sobie nie poradziła. Z tym że bez przesady: powinno się to odbywać tak, by on nie musiał się przy tym za bardzo przemęczać, bo tego akurat w związku (dotyczy to również pracoholików, w robocie dających z siebie wszystko) zdecydowanie nie cierpi. Ponadto nie znosi być ustawicznie pouczany (bo przecież baba nie może wiedzieć lepiej) i wszelkie rady należy mu dawać bardzo dyplomatycznie, tak by myślał, że sam wpadł na dany pomysł. Nie lubi także słuchać – w każdym razie o problemach ukochanej (co innego typowo męskie problemy kumpli – na rozważaniach na ich temat potrafi spędzić wiele bardzo przyjemnych z jego punktu widzenia godzin), za to kocha mówić o sobie i kiedy kobieta nie chłonie jego słów i nie komentuje owych dywagacji – oczywiście zgodnie z jego własnym osądem, czyli przytakując mu – czuje się urażony i niezrozumiany. A kobieta, która go nie rozumie, z jego punktu widzenia, NIE JEST DLA NIEGO ODPOWIEDNIA! Ponadto klasyczny samiec ma w sobie instynkt walki i trzeba umieć ów instynkt umiejętnie zaspokoić, żeby się nie nudził. Czyli dać mu okazję do – przynajmniej od czasu do czasu – poużerania się o coś, a następnie pozwolić mu zwyciężyć albo przynajmniej sprawić, że będzie mu się wydawało, iż wygrał.
Wszystko inne to kwestie poboczne. Wygląd, ciuchy, wdzięk itp. są najważniejsze jedynie na pierwszym etapie, kiedy mężczyznę trzeba zauroczyć i wstępnie sobą zainteresować. Na etapie drugim należy go uzależnić tak, by żyć bez ciebie nie mógł, co jest niesłychanie trudne. Ale jeśli się uda, nawet kryzys wieku średniego oraz znacznie młodsze, ładniejsze panie nie staną się groźne dla związku (aczkolwiek krótkotrwałych zdrad nigdy się da wykluczyć), pod warunkiem, oczywiście, że owe rywalki liczą wyłącznie na swą młodość i urodę i nie znają bądź nie chce im się stosować zasad etapu drugiego… A kobietom często się nie chce, jako że wymaga to ciężkiej pracy – również nad sobą i własnymi przyzwyczajeniami i oczekiwaniami, które często mocno się
z tymi męskimi rozmijają. Bo sporo pań – w przeciwieństwie do mężczyzn, którzy w większości zatrzymali się w rozwoju dobrych parę tysięcy lat temu – mentalnie z epoki k