Leczenie grzybami

Leczenie grzybami

W istocie właśnie te, których z reguły nie zbieramy w celach kulinarnych, stały się przedmiotem zainteresowania naukowców, którzy nagle odkryli, że nawet muchomor zawiera substancje służące ratowaniu zdrowia! Nie mówiąc już o tych z dawien dawna uznawanych za lek na wiele schorzeń, w tym nowotworów, jak huba brzozowa, wszak też będąca grzybem... I, oczywiście, o grzybach egzotycznych (jak mun, reshi, shitake i wiele innych), które w Azji od tysięcy lat stosowano w medycynie równie często jak w kuchni. I nimi przeważnie zajmują się teraz w pierwszym rzędzie biochemicy i farmaceuci, wciąż zaniedbując trochę te nasze, rodzime. Do tych egzotycznych wrócimy w następnym numerze, ponieważ – podobnie jak hodowlane pieczarki czy boczniaki są do kupienia przez cały rok np. shitake, a zawsze zachęcamy do korzystania w pierwszym rzędzie ze „skarbów sezonowych”. A one również łagodzą rozmaite dolegliwości – nasi przodkowie od wieków z dobrym skutkiem wykorzystywali je do leczenia (lub jego wspomagania) rozmaitych schorzeń.
Mowa była o tym w numerze jesiennym (7–8 „Natury i Ty” z 2008 roku. Ale temat ciekawy i pouczający, więc warto go przypomnieć).

Borowik szlachetny, czyli prawdziwek
(Boletus edulis)

Wewnętrznie w postaci nalewki alkoholowej zrobionej z wódki i borowikowego suszu stosowano go przy zwalczaniu miażdżycy, dusznicy oraz podczas rekonwalescencji – dla dodania ozdrowieńcom sił. Chorzy przyjmowali 5 do 10 kropli tego specyfiku rozcieńczonego kieliszkiem wody lub mleka 3 razy dziennie. Za skuteczny lek uchodził olej borowikowy – zażywano go po łyżce stołowej na czczo w przypadku zaparć, hemoroidów, problemów z jelitem grubym. Służyło to również oczyszczeniu organizmu z toksyn, a także złagodzeniu dolegliwości sercowych i poprawie pamięci oraz „bystrości myślenia” – dziś już wiemy, że ze względu na zawartość cennych przeciwutleniaczy grzyby jadalne (w tym, oczywiście, i borowik) obniżają poziom cholesterolu we krwi i działają przeciwmiażdżycowo. Borowikowe kuracje są zatem jak najbardziej godne polecenia...
Borowiki stosowano również zewnętrznie – świeże i suszone – w postaci okładów i kataplazmów na trudno gojące sie rany, wrzody, czyraki, oparzenia i odmrożenia, a nawet rozmaite guzy o podłożu nowotworowym. Bezpośrednio na chore miejsca przykładano świeże, dobrze umyte, zdrowe kapelusze, suszone zaś moczono najpierw w świeżym mleku, by je zmiękczyć. Borowikowe olej i nalewka służyły zaś do przemywania uszkodzonych, obolałych czy pokrytych wypryskami, krostami miejsc – za ich pomocą zwalczano ponadto doodbytnicze guzki i smarowano nadmiernie pocące się stopy.
Borowikowy olej znajdował zastosowanie w kuchni: kraszono nim kapustę, kaszę, ziemniaki, groch, bób, cieciorkę, fasolę, zupy, wszelką zieleninę. Miała go pod ręką każda dobra gospodyni...

Okłady
Świeże, umyte lub suszone kapelusze rozgnieść, zalać wrzącym mlekiem, lekko przestudzić i obłożyć nimi chore miejsce (na przykład wrzody, ropiejącą ranę). Okład zmienić po godzinie.

Nalewka
Suszone borowiki utrzeć w moździerzu lub zemleć na proszek i garść tego proszku zalać 1/2 l czystej wódki lub 1 i 1/3 szklanki czystego spirytusu wymieszanego z 1/2 szklanki przegotowanej, wystudzonej wody. Szczelnie zamknąć i odstawić na 3 tygodnie w ciemne, chłodne miejsce. Po tym czasie odcedzić 2 razy przez potrójnie złożoną gazę lub przez bibułę filtracyjną. Przechowywać w ciemnym i chłodnym miejscu, ale nie w lodówce.

Oliwka
Szklany słój zapełnić do połowy zdrowymi kapeluszami młodych, świeżych grzybów i dopełnić go olejem lnianym w celach leczniczych (olej lniany, który ma krótszy termin spożycia, można zastąpić słonecznikowym lub z pestek winogron). Słój zamknąć i odstawić w ciemne, ciepłe miejsce na 2 tygodnie. Po tym czasie odcedzić przez gazę i przelać do butelki z ciemnego szkła lub glinianego naczynia z pokrywką. Przechowywać jak wyżej.

Kurka, czyli pieprznik jadalny
(Cantharellus cibarius)

Obok mnóstwa minerałów, witamin, cennych białek i aminokwasów zawierają substancje antybiotyczne, przydatne przy zwalczaniu wielu schorzeń bakteryjnych i wirusowych, a także w stanach zapalnych organizmu i przy wszelkiego rodzaju nieżytach. I takie właśnie zastosowanie owych żółtych grzybków zalecała medycyna ludowa – dawni uzdrowiciele robili z nich wyciągi alkoholowe oraz wodne, za pomocą których leczyli katar, grypę czy zapalenie gardła – w tym ostatnim przypadku również zewnętrznie, w postaci płukanek. Nalewkę z kurek przyrządza się jak tę z borowików. Dodatkowo można z nich zrobić maść łagodzącą oparzenia, odmrożenia, świąd i pieczenie po użądleniach i ukąszeniach przez owady czy zwalczającą wypryski. Na trudno gojące się rany, zmiany skórne takie jak owrzodzenia, liszaje – stosowano okłady nasączone nalewką na kurkach lub wodą, w której przez noc moczyły się te grzyby (wcześniej, oczywiście, oczyszczone i umyte), a także zrobione bezpośrednio ze świeżych, rozgniecionych czy zmiksowanych kurek.

Maść łagodząca oparzenia i odmrożenia
Garść świeżo zebranych, umytych kurek drobno posiekać. Rozpuścić na patelni kostkę masła lub smalcu, dodać grzyby i podgrzewać, mieszając, póki się tłuszcz nie spieni. Przykryć i odstawić na 12 godzin, a po tym czasie znowu podgrzać. Ponownie spieniony, płynny tłuszcz przepuścić przez podwójnie złożoną gazę, mocno odciskając grzyby. Przełożyć do czystego słoika. Przechowywać w lodówce. Same grzybki mogą zostać użyte jako okrasa np. do ziemniaków lub dodatek do jajeczniczy, jednak pamiętajmy, że będą to potrawy pyszne, ale niekoniecznie zdrowe, bo przesiąknięte gorącym masłem, czyli tłuszczem nasyconym. Więc raczej z tym smakołykiem nie przesadzajmy...

Maślak sitarz, czyli sitak
(Suillus bovinus)

Podobnie jak kurka zawiera nie do końca jeszcze zidentyfikowane substancje antybiotyczne, na pewno jednak działające przeciwbakteryjnie, przeciwwirusowo oraz... przeciwgrzybiczo (coś jak w homeopatii – podobne zwalczać... podobnym).
Odwar z kapeluszy sitaka (i świeżych, i suszonych) do dziś na wsi bywa z doskonałym skutkiem stosowany w leczeniu chorób gardła i jamy ustnej – w tym anginy i osteoporozy. Żucie surowych, dobrze umytych kapeluszy przynosi ulgę przy bólu dziąseł, nie gorzej niż żucie goździków. Odwar i rozcieńczona wodą nalewka (zrobiona jak borowikowa) służą także do moczenia stóp w przypadku grzybicy skóry i paznokci. Dodatkowo po takiej kąpieli warto przemywać chore miejsca nierozcieńczoną nalewką albo octem, w którym moczyły się te grzyby. Taki zabieg zwalcza również nadmierną potliwość stóp.
Sitaki mogą się zasłużyć i naszej urodzie – okłady ze zmiażdżonych, świeżych kapeluszy „uspokajają” cerę tłustą, skłonną do wyprysków, a nalewka alkoholowa z nich czy ocet jabłkowy, w którym się moczyły, zastosowane jako tonik, doskonale oczyszczają cerę, pomagając pozbyć się wyprysków, krost – nawet tych ropnych.

Ocet
Szklankę umytych, pokrojonych na małe kawałki sitaki zalać w szklanym naczyniu litrem octu winnego lub jabłkowego. Szczelnie zamknąć i odstawić na 14 dni. Potem przecedzić przez gazę. Przechowywać w lodówce. To doskonały tonik oczyszczający cerę – do przemywania twarzy trzeba wymieszać go z wodą w proporcji 1 część octu, 2 części przegotowanej wody. Dobrze też pielęgnuje ciało – stosowany zarówno do kąpieli (dodajemy go około szklanki na wannę), jak i do nacierania ciała (w tym przypadku rozcieńczony wodą w proporcji 1:1) – przywraca skórze jędrność, oczyszcza ją, pomaga jej utrzymać właściwą wilgotność. Nierozcieńczony zaś z powodzeniem służy do przemywania miejsc dotkniętych grzybicą lub jako środek przeciwpotny.

Gąska zielona
(Tricholoma equestre)

Zwana też żółtą, to do dziś grzybek ceniony przez smakoszy. Obok zalet kulinarnych ma jednak i lecznicze. Prócz substancji czynnych znajdujących się we wszystkich rodzimych grzybach jadalnych zawiera też dodatkowe – o właściwościach antybiotycznych, a przede wwszystkim żywice i goryczki w ilościach większych niż pozostałe opisywane tu grzyby. Wyciąg wodny (macerat) z gąski stosuje się do zwalczania stanów zapalnych i zakażeń jamy ustnej i gardła (w płukankach), a także w zaburzeniach układu pokarmowego, oddechowego i moczowego o podłożu bakteryjnym (w tym ostatnim przypadku także w nasiadówkach). Należy to skonsultować z lekarzem.

Okłady ze zmiażdżonych, świeżych grzybów lub nalewki alkoholowe łagodzą stany zapalne skóry, wrzody i liszaje, egzemę, trądzik, wszelkiego rodzaju wypryski, przyspieszają gojenie ran.

Jako ciekawostkę raczej niż wiedzę do zastosowania praktycznego można potraktować informację, że naukowcy właśnie poddają dokładnej analizie skład innej gąski, której nie wykorzystuje się w celach kulinarnych, a mianowicie topolowej (Tricholoma populinum). Stwierdzono bowiem, że zawarte w niej substancje zmniejszają krzepliwość krwi w znacznie większym stopniu niż te pochodzące z innych gatunków grzybów. A do tego obniżają poziom reakcji immunologicznych (obronnych) organizmu, co może w przyszłości zostać wykorzystane przy transplantacji organów, bo ograniczyłoby ryzyko odrzucenia przeszczepu. Badania kliniczne nadal trwają.

Tonik grzybowy
Zetrzeć umyte gąski (te zielone, jadalne) na tarce, moczyć je przez 5 godzin w chłodnej wodzie, potem odcedzić i zalać przegotowaną wodą o temperaturze 40–60 stopni C w proporcji 1:5 (np. szklanka startych grzybów na
5 części wody). Odstawić na 2 dni, następnie odcedzić przez gazę, dobrze odciskając gąski. Przechowywać płyn w lodówce, ale nie dłużej niż tydzień. Kilka razy dziennie przemywać nim zanieczyszczoną skórę – z trądzikiem, krostami, wypryskami. Oczyści ją i podleczy.

Maseczka lecznicza
Zmiażdżyć 2 garście starannie umytych gąsek, lekko zwilżyć przegotowaną wodą i tę masę nałożyć na skórę twarzy. Zmyć po
20 minutach, przemyć twarz tonikiem i wklepać krem. Działa jak grzybowy tonik – oczyszcza, a dodatkowo ujędrnia. Alergicy powinni zachować ostrożność.

Przeciwwskazania i ostrzeżenia
Przeciwnicy grzybów podkreślają, że mają one niewielkie wartości odżywcze (to już chyba wyjaśniliśmy),  że są ciężkostrawne. Mają tu sporo racji. Chityna, choć ma swoje dobre strony – nie przyspiesza perystaltyki jelit (w przeciwieństwie do niektórych rodzajów nierozpuszczalnego błonnika, który poza tym ma podobne właściwości), więc dość długo zalega w układzie pokarmowym. I choć sprawia to, że po zjedzeniu grzybów przez czas jakiś nie pojawia się uczucie głodu, to równocześnie przy ogólnie słabszym trawieniu może temu towarzyszyć męczące uczucie „ciężaru na żołądku”, „gniecenia”, a jeśli zbyt sobie pofolgujemy – nawet lekkie bóle. Dotyczy to i wątroby, która ciężkostrawnych pokarmów w nadmiarze zdecydowanie nie lubi. Nie zaleca się więc w ogóle „leśnego mięsa” dzieciom poniżej trzeciego roku życia (ich układ pokarmowy jest jeszcze bardzo delikatny), osobom skłonnym do dolegliwości gastrycznych i wątrobowych, a dodatkowo – tym z dolegliwościami nerek (to również narząd odtruwający, a organizm niestrawność traktuje jak zatrucie).
Jedzeniu grzybów zdecydowanie nie powinien towarzyszyć alkohol, który ścina grzybowe białko, czyniąc je nie tylko mniej wartościowym, ale i obciążającym dla żołądka, może ono podrażnić jego delikatne błony śluzowe, co zwykle kończy się bólami brzucha.

Kolejne przeciwwskazanie to niezdolność do trawienia trehalozy – jednego z cukrów zawartych w grzybach (głównie w młodych okazach) – do jej przetworzenia potrzebny jest specjalny enzym, który występuje w jelitach u większości ludzi, ale zdarzają się wyjątki – są osoby, które cierpią na zaburzenia procesu jego wytwarzania, co powoduje niezdolność do trawienia potraw z grzybów w ogóle, objawiającą się mdłościami i bólami żołądka, a nawet ostrzejszymi reakcjami alergicznymi. Więc – zwłaszcza dla dzieci – pierwsze dania z grzybów powinny być serwowane bardzo ostrożnie, w niewielkich ilościach. Kiedyś ta przypadłość była bowiem rzadka, jednak w ostatnich dziesięcioleciach skłonność do alergii na rozmaitym tle w społeczeństwach wysoce cywilizowanych tak wzrosła, że „lepiej dmuchać na zimne”.

Ponadto wspominałam już o tym, że grzyby zawierają niewielką ilość zdrowych nienasyconych kwasów tłuszczowych. Jednakże ów urok korzystnej „nienasyconości” może całkowicie zepsuć niewłaściwe przygotowanie, a mianowicie smażenie. Grzyby wyjątkowo chciwie wchłaniają wszelkie substancje pochodzące z zewnątrz, w tym tłuszcz ze smażenia, a wiadomo przecież, że ten poddawany obróbce cieplnej na patelni jest szczególnie szkodliwy dla zdrowia i zawiera między innymi substancje rakotwórcze.

I tu kolejne ostrzeżenie związane z powyższą właściwością – otóż wszelkie leśne skarby należy pozyskiwać z terenów ekologicznie czystych, jednak grzybów dotyczy to szczególnie mocno ze względu na ową niezwykłą wręcz chłonność – one przejmują wszystkie substancje, do jakich mają dostęp, zarówno z podłoża, jak i z powietrza oraz z wody (deszczu) – w tym zanieczyszczenia w postaci metali ciężkich, takich jak ołów rtęć, arsen, kadm, wanad, beryl (nawet radioaktywnych). Zdarza się, że ich stężenie jest w grzybie kilkakrotnie wyższe niż w podłożu, na którym rośnie! Ma to swoje dobre strony – w USA prowadzone są badania nad możliwością wykorzystania kolonii grzybów do oczyszczania ekologicznie skażonej gleby (chodzi o to, by „wyciągnęły” z niej zanieczyszczenia). Jednak dla ludzi i zwierząt kurki czy prawdziwki rosnące choćby w pobliżu szos (nie mówiąc już o zakładach przemysłowych) stają się po prostu trujące, wręcz rakotwórcze! Koniecznie o tym pamiętajcie, idąc na grzybobranie...

Uwaga!
Zbieramy tylko te grzyby, które znamy, a wszelkie stosowanie grzybów w leczeniu czy kosmetyce należy skonsultować z lekarzem albo kosmetologiem.

Kasia Bury

Oficjalna strona magazynu "Natura i Ty" wydawanego przez Centrum "REA" od 2008 roku.
Wydawca Centrum "REA" Rena Marciniak-Kosmowska. All Rights Reserved. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i powielanie treści lub/i grafiki zawartej w tym serwisie bez zgody autora serwisu jest zabronione i chronione prawem.