Wiosna. O tej waśnie porze roku zaczynają się wędrówki w moim rodzinnym mieście nad Czosem. Ludzie zaczynają szukać przylaszczek, cieszą się każdym napotkanym zawilcem. Z Mrągowem to jest tak. Niby blisko Puszczy Piskiej, niby te puszczańskie lasy wchodzą oficjalnie w skład ziemi mrągowskiej, to jednak w samym Mrągowie puszczańskiego lasu nie uświadczysz. Ale na pewno tutejsi ludzie czują silną przynależność do tego miejsca i wiedzą, że graniczy z Mazurskim Parkiem Krajobrazowym.
Wiosna. O tej waśnie porze roku zaczynają się wędrówki w moim rodzinnym mieście nad Czosem. Ludzie zaczynają szukać przylaszczek, cieszą się każdym napotkanym zawilcem. Z Mrągowem to jest tak. Niby blisko Puszczy Piskiej, niby te puszczańskie lasy wchodzą oficjalnie w skład ziemi mrągowskiej, to jednak w samym Mrągowie puszczańskiego lasu nie uświadczysz. Ale na pewno tutejsi ludzie czują silną przynależność do tego miejsca i wiedzą, że graniczy z Mazurskim Parkiem Krajobrazowym.
Kilka lat temu puszczę niszczyły wiatry, ludzie z miasta z zapartym tchem śledzili medialne doniesienie o szkodach, a potem jeździli, by zobaczyć to zmasakrowane żywiołem miejsce, te wywroty i tę pustkę wokół, która tak niedawno była kurtyną żywicznego cienia na drodze z Mrągowa na Podlasie.
Dlatego więc odważę się nazwać Mrągowo przyczółkiem Puszczy Piskiej, jej zapowiedzią albo zakończeniem – w zale...